Projekt przewiduje karę do 2 lat wiezienia za publiczne propagowanie lub zachęcanie dzieci poniżej 15. roku życia do zachowań seksualnych. Karane byłoby też dostarczanie małoletnim środków ułatwiających podejmowanie takich zachowań.

Reklama

Pełnomocnik komitetu Mariusz Dzierżawski poinformował posłów, że od wielu lat bez wiedzy rodziców szkoły penetrowane są przez samozwańczych edukatorów seksualnych.

Co się dzieje na takich "warsztatach" można się domyślić - mówił - odwiedzając internetowe strony "seksedukatorów".

Dowiadujemy się stamtąd, że masturbacja to dobry sposób rozładowania napięcia seksualnego, a seks analny jest czymś normalnym - wyjaśnił pełnomocnik Komitetu "Stop pedofilii". Uzasadniając projekt Mariusz Dzierżawski cytował "Standardy Edukacji Seksualnej w Europie" Światowej Organizacji Zdrowia. Na ten właśnie dokument powołują się jego zdaniem "entuzjaści instruktażowej edukacji seksualnej".

Reklama

W trakcie debaty kluby PO, SLD i Twój Ruch złożyły wnioski o odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu. Za skierowaniem go do komisji opowiedzieli się przedstawiciele PiS, PSL i Sprawiedliwej Polski.

Posłanka PO Ligia Krajewska powiedziała, że w czasach internetu dziwi ją próba ograniczania rodzicom i nauczycielom możliwości dostarczania dzieciom wiedzy o ich rozwoju. Przyznała, że niektóre rekomendacje WHO są kontrowersyjne i niespójne z normami obyczajowymi w Polsce. Przypomniała jednak, że zgodnie z prawem oświatowym szkoła nie może prowadzić zajęć bez zgody rodziców.

W imieniu PiS posłanka Małgorzata Sadurska podkreśliła, że projekt ustawy powstał w związku z sytuacją jaka ostatnio panuje w Polsce. Jej zdaniem, pod pozorem edukacji, propagowania równości płci, uczenia asertywności i rozpoznawania złego dotyku próbuje się przemycić treści, które zachwieją wychowaniem dziecka i mogą doprowadzić do demoralizacji i do deprawacji.

Reklama

CZYTAJ WIĘCEJ: Internauci bezlitośni dla posłanki Pawłowicz, która sprzeciwiła się związkom partnerskim w Sejmie>>>

Według PSL sprawa nie jest prosta i jednoznaczna. Dlatego przedstawiciel ludowców, Józef Zych opowiedział się za kontynuowaniem debaty w Polsce i w Sejmie. Zwrócił uwagę, że jednostkowe lub grupowe upodobania nie mogą decydować o tym jak się ma zachowywać większość społeczeństwa. Według posła Zycha, Sejm odpowiada między innymi za wychowanie i dlatego powinien mieć na uwadze "doświadczenia tysięcy lat".

Znacznie mniejszy dystans do projektu wykazał przedstawiciel Twojego Ruchu Wincenty Elsner. Zarzucił jego inicjatorom, że posługując się hasłem "stop pedofilii" chcą wprowadzić do Kodeksu karnego zakaz edukacji seksualnej. Poseł Elsner podkreślił, że wszyscy pedofile powinni znaleźć się w więzieniu: także ci ze świecznika i ci spod ołtarza.

Podejrzany o pedofilię arcybiskup Wesołowski powinien sam, bez eskorty policji, bez konieczności ekstradycji przyjechać do Polski i stanąć przed sądem - mówił poseł Twojego Ruchu. "A Polański?" - odpowiedzieli z sali posłowie PiS.

Posłanka SLD Małgorzata Sekuła - Szmajdzińska skupiła się na prawnej stronie projektu. Powiedziała, że spraw związanych z edukacją i szczęściem rodziny nie można załatwić w Kodeksie Karnym. Zwróciła też uwagę, że pojęcie "zachowania seksualne" użyte przez autorów projektu nowelizacji nie występuje w innych przepisach rozdziału opisującego przestępstwa przeciwko wolności seksualnej i obyczajności. Jej zdaniem, mogłoby to zrodzić trudność w ustaleniu zakresu znaczeniowego tego określenia.

W trakcie debaty argumenty dotyczące projektu zmieszały się z ocenami broszury WHO na temat edukacji seksualnej. Z zapowiedzi posłanki PiS Anny Sobeckiej można jednak wywnioskować, co czeka w kampanii wyborczej posłów, którzy zagłosują za odrzuceniem nowelizacji. Jej zdaniem zagłosowanie za odrzuceniem projektu będzie oznaczało "jawne przyznanie się do pochwalania pedofilii".

O tym czy projekt Komitetu "Stop pedofilii" wyląduje w koszu, czy zostanie skierowany do dalszych prac w komisjach Sejm zdecyduje w jutrzejszym głosowaniu.