Przez te półtora roku naprawdę nadepnąłem na wiele interesów w Polsce. Wykonując swoją funkcję ministra spraw wewnętrznych, zdaję sobie sprawę z tego, że moja lista wrogów gwałtownie urosła i powiem więcej - jestem z tego dumny - stwierdził Bartłomiej Sienkiewicz. Były już szef MSW jeszcze z samego rana, przed ogłoszeniem przez Ewę Kopacz składu swojego rządu ujawnił, że nie trafi do grona ministrów nowego gabinetu. Jako jedyny spośród szefów resortów rządu Donalda Tuska wyłamał się w ten sposób z tajemnicy milczenia. Ale jak przyznał, jest zadowolony z efektów swojej pracy na czele resortu.

Reklama

Moje rozmowy z ludźmi, z którymi pracowałem przez 19 miesięcy, pozwalają mi jutro, w poniedziałek wyjść z tego ministerstwa z podniesionym czołem - powiedział Sienkiewicz.

Konrad Piasecki pytał również byłego ministra o aferę podsłuchową. Bartłomiej Sienkiewicz i prezes NBP Marek Belka zostali nagrani w nieformalnej rozmowie, kiedy to omawiali między innymi kwestię dymisji ministra finansów Jacka Rostowskiego i nowelizację prawa bankowego w zamian za wsparcie budżetu przez Narodowy Bank Polski. Wtedy to z ust ówczesnego ministra padły słynne słowa: Ch...j, d...a i kamieni kupa, jako ocena stanu programu Polskich Inwestycji Rozwojowych. Stenogramy i nagrania zostały ujawnione w czerwcu przez tygodnik "Wprost"

W porannej rozmowie w radiu RMF Sienkiewicz również w luźnych słowach odnosił się do afery podsłuchowej i wizytach w restauracji "Sowa i Przyjaciele". Jak skomentował:

Reklama

"Bieługa" to jest dobra wódka. Dobra restauracja ma swoje prawa. (...) Ja jestem trochę człowiekiem biesiadnym, w związku z tym też rozumiem pewne konsekwencje, które ponoszę z tego tytułu.

Podkreślił również, że politycy Prawa i Sprawiedliwości też mogliby ustalać podobne kwestie przy "Biełudze" i nie widziałby w tym nic złego.

Rozmowa wywołała falę złośliwych komentarzy na Twitterze. Internauci żartowali z byłego już ministra, zastanawiając się, skąd brały się u gościa RMF chwilowe problemy z artykulacją i dlaczego polityk był tak odprężony. Konrad Piasecki nie chciał odnieść się do zadawanych mu pytań za pośrednictwem serwisu społecznościowego. Napisał tylko, nieco żartobliwie i trochę tajemniczo:

OBEJRZYJ ROZMOWĘ KONRADA PIASECKIEGO Z BARTŁOMIEJEM SIENKIEWICZEM:

Trwa ładowanie wpisu