Ta rezolucja to był wspólny projekt, przygotowany przez wszystkie frakcje polityczne. Wniosek o zwrot tupolewa został wprowadzony na wniosek PiS, ale przy zgodzie Platformy Obywatelskiej - tłumaczy w "Jeden na jeden" na antenie TVN24 Julia Pitera. To odpowiedź na sugestie PiS, że to europosłowie opozycji doprowadzili do wpisania tej kwestii do dokumentu Parlamentu Europejskiego.

Reklama

CZYTAJ WIĘCEJ: Niemcow i wrak Tu-154 w jednej rezolucji. Duda: To nasza inicjatywa>>>

Europosłanka tłumaczy też, dlaczego PO zablokowała wezwanie do międzynarodowego śledztwa. Stało się tak, bo PiS działa na szkodę państwa polskiego, bo chciało również czegoś, na co nie mogliśmy się zgodzić - mówiła. Uważa bowiem, że taka komisja stałaby się narzędziem walki politycznej, bo i tak żaden Rosjanin nie wystąpiłby przed śledczymi. PiS domagałoby się postawienia przed komisją różnych polskich polityków i świat, zanim zajmować się rzeczami, które są ważne, rozdrapywałby od nowa różne polskie problemy wewnętrzne na forum międzynarodowym - stwierdza. Przypomina też, że jedynie 120 eurodeputowanych było za tą propozycją, a 500 głosowało przeciw.

Na pytanie Bogdana Rymanowskiego, dlaczego teraz PO chce odzyskać wrak, skoro wcześniej rząd zgodził się na zostawienie szczątków i czarnych skrzynek w rękach Rosjan i czy liczenie na rzetelne moskiewskie śledztwo to nie była naiwność, Pitera stwierdziła, że wszystkie fragmenty powinny zostać w rękach Rosjan do końca śledztwa. Nie ma jednak złudzeń, że niezależnie od umowy, to i tak Kreml zrobiłby, co chciał. Niezależnie od tego, na co byśmy się z Rosjanami umówili i niezależnie od tego, co było odpisane, naprawdę pan wierzy, że Rosjanie oddaliby Polsce wrak? My naprawdę się zachowujemy, jakby Rosja była państwem w którym jeżeli zawrze się umowę, to ta umowa będzie dotrzymana. Przecież to nie jest prawda - mówiła gorzko.

Reklama

Europosłanka, znana z walki z korupcją, skomentowała też sprawę wyrzuconego wiceszefa PO z Piaseczna, którego złapano na gorącym uczynku podczas przyjmowania łapówki. Jej zdaniem, jeden taki człowiek psuje opinię wszystkim, ciężko pracującym działaczom partyjnym. Wie pan, czemu mnie szlag trafia w takich sytuacjach? Bo nie mam zielonego pojęcia, kto to jest Łukasz K. Jak widzę jakiegoś pana Łukasza K. to się zastanawiam co on w ogóle robił w PO, kto to jest? - pytała retorycznie.

CZYTAJ WIĘCEJ: Łapówka od izraelskiego biznesmena. Polityk PO zatrzymany w hotelu>>>