"Uwaga Pani Szydło! Przed chwilą w jednej z warszawskich restauracji odbyło się spotkanie Sikorskiego z jakimś facetem którego zdjęcie zaraz opublikuję, a które to spotkanie dotyczyło wyciagnięcia jakichś Pani rodzinnych spraw oraz prześwietlenia Pani kariery w powiecie chrzanowskim. Proszę uważać (pisownia oryginalna)" - wpis takiej treści pojawił się na facebookowym profilu Zbigniewa Stonogi. Dołączone było do niego zdjęcie Radosława Sikorskiego siedzącego przy restauracyjnym stoliku.

Reklama

Ale biznesmen na tym nie poprzestał. Chwilę później opublikował zdjęcie mężczyzny, z którym spotkał się Radosław Sikorski. Podpisał go jako Krzysztofa Bondaryka, którego w pierwszej chwili nie rozpoznał, bo - jak stwierdził - były szef ABW "bardzo się postarzał".

Gdy Radosław Sikorski zorientował się, że są mu robione zdjęcia i jest nagrywany, poprosił o rachunek. Ten moment także został zarejestrowany przez Zbigniewa Stonogę, który pozwolił sobie przy okazji na kilka uwag pod adresem Radosława Sikorskiego. - Jesteście bandą złodziei w tym Sejmie i nie ma nikogo, kto by wreszcie was złapał na mordy i wyrzucił z tego Sejmu, rozumie pan. (...) Trzeba was rozliczyć i pozamykać, tych wszystkich kolesi, z Platformy i nie z Platformy - tłumaczył Stonoga.

Radosław Sikorski, prosząc o rachunek, powiedział tylko kelnerowi: "Mamy uciążliwych sąsiadów". Na uwagi Zbigniewa Stonogi nie zareagował. Nawet na tę rzuconą na odchodne, kiedy biznesmen na "Szczęść Boże" odpowiedział: "Pan nie wie, co to Bóg. Pan ma żonę żydówkę, więc jakie szczęść Boże".

Reklama

Sam Radosław Sikorski na Twitterze potwierdził, że doszło do podobnej sytuacji w restauracji. - Faktycznie wczoraj w restauracji jakiś typ zaczął wrzeszczeć i nagrywać. Lunch był prywatny, rozmowa niepolityczna. 4 RP 2.0? - napisał były szef MSZ.

Szydło: Niech szukają...

O nagranie opublikowane przez Stonogę i twierdzenie, jakoby spotkanie Sikorski - Bondaryk miało służyć uzgodnieniu szukania haków na Beatę Szydło, serwis wpolityce.pl zapytał samą kandydatkę PiS na premiera. - Niech szukają, ja nie mam nic do ukrycia. Decydując się na to, by brać udział w tej kampanii w roli kandydatki na szefa rządu, wiedziałam, że nie będzie łatwo. Spodziewałam się, że będę bardzo mocno atakowana. Jeśli ktoś próbuje grzebać w życiorysie mojej rodziny, to dla mnie działanie bulwersujące i podłe. Ja do takiego poziomu się nigdy nie zniżę - stwierdziła Szydło.

Tymczasem, jak informowała "Gazeta Wyborcza", Zbigniew Stonoga 31 sierpnia ma się stawić w więzieniu na warszawskiej Białołęce. Ma tam odsiedzieć wyrok za oszustwo - chodzi o sprzedaż samochodu w komisie należącym do Stonogi.

Reklama