Poseł PSL podkreślił, że głosował za ustawą o uzgadnianiu płci, bo „nic tam nie było takiego, co by budziło moje wątpliwości”. – Nie mam takiej wyobraźni, że będzie dwóch gejów, z których jeden zostanie kobietą. To już nie będzie gejem, na miły Bóg! Moja wyobraźnia tak daleko nie sięga – mówił Żelichowski.

Reklama

Dodał, że słuchał prawników prezydenta, ale „nie wie o co im chodzi” i „nie rozumie filozofii prezydenta”, więc będzie przeciwko wprowadzeniu głosowania nad prezydenckim wetem, aby zajął się tym Sejm następnej kadencji. - W takim razie nie będzie większości - stwierdziła Monika Olejnik, na co Żelichowski odpowiedział, że przed głosowaniem będzie decyzja, czy sprawę wprowadzić do porządku obrad, a tu PSL może się nie zgodzić i nie dopuścić do głosowania.

Stanowisko Andrzeja Dudy tłumaczył szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, Paweł Soloch, który tłumaczył, że ustawa „zawiera szereg luk prawnych”. – Łatwość procedury, możliwość wielokrotnej zmiany płci, a sąd pełni rolę notariusza. W związku z tym prezydent uznał, że należy to jeszcze raz przedłożyć Sejmowi. Ta ustawa nie jest doskonała – mówił szef BBN.

Reklama
Reklama

Wtórował mu Jacek Sasin, który ocenił, że ustawa powstała „pod dyktando ideologów”. – Ta ustawa jest zła i trzeba przyjąć dobre, odideologizowane prawo. Zajmiemy się tym w przyszłym parlamencie – zapowiedział poseł PiS.

Jeszcze dalej poszedł Zbigniew Ziobro, który prezydenckie weto tłumaczył tym, że ustawa jest sprzeczna z konstytucją. – Ta ustawa otwiera furtkę do tzw. małżeństw homoseksualnych, ponieważ po zmianie płci osoby tej samej płci biologicznej mogą wejść w związek małżeński – argumentował były minister sprawiedliwości.

Monika Olejnik przypomniała, że na gruncie obowiązującego prawa osoby po zmianie płci mają w Polsce prawo do wejścia w związek małżeński. – A jeżeli dla kogoś osoba, która zmieniła płeć, nadal jest gejem, no to trudno – dodała.

Bardzo ostro prezydenckie weto skrytykował Krzysztof Gawkowski z SLD, który stwierdził, że „Pałac Prezydencki obsiadł ciemnogród”. – Andrzej Duda miał być prezydentem wszystkich Polaków, a jest prezydentem PiS – mówił poseł SLD, który zarzucił prezydentowi, że odmawiając podpisania ustawy pokazał, że kłamał i oszukiwał z kampanii prezydenckiej.

Na tak ostrą wypowiedź zareagowała Monika Olejnik, która zaapelowała do posła o powściągnięcie emocji. – Nie mogę, kłamstwo trzeba piętnować – odpowiedział Gawkowski.

Łagodniej stanowisko Dudy oceniła Iwona Śledzińska-Katarasińska, która powiedziała, że ustawa miała uprościć i uczynić przyjaźniejszą związaną ze zmianą płci procedurę prawną. – To jest obecnie w Polsce upokarzające, a nie ma takiej potrzeby – tłumaczyła posłanka Platformy Obywatelskiej. Przypomniała, że obecnie procedura trwa długo i wymaga m.in. pozwania własnych rodziców do sądu.