Krzysztof Borkowski z PSL nie przyznaje się do pobicia. - Ja tylko z nim rozmawiałem - przekonuje na łamach "Super Expressu". Jak twierdzi, podszedł do młodych mężczyzn, ale do rękoczynów nie doszło. - Nie uderzyłem żadnego z nich, bo nawet swojego dziecka nigdy nie zbiłem.

Reklama

Inaczej ten incydent, który miał miejsce w niedzielę, widzi jednak poszkodowany 18-latek. Jakub Cioch twierdzi, że rozdawał przed kościołem w mazowieckim Zbuczynie ulotki zawierające informacje o sprawach sądowych parlamentarzysty, zawieszonych z uwagi na immunitet poselski polityka ludowców. Po mszy w intencji czteroletniej kadencji Krzysztofa Borkowskiego poseł miał podejść do młodego mężczyzny.

Zapytał, kto nam płaci. Starałem się wytłumaczyć, że przecież w treści listu nic obraźliwego nie ma. Tymczasem poseł złapał mnie za szyję, potrząsał i uderzył kilka razy w twarz. Następnie kopał mnie po nogach - opowiada Jakub Cioch, który po tym wydarzeniu złożył na policji zawiadomienie o naruszeniu nietykalności przez polityka Polskiego Stronnictwa Ludowego.