Platforma dokładnie analizuje zapisy, ale pierwsze sygnały są niepokojące - komentował w Sejmie ustępujący minister sprawiedliwości Borys Budka. Dodał, że chodzi mu przede wszystkim o zapisy, które zakładają odwołanie urzędujących już sędziów i skrócenie kadencji obecnego prezesa.

Reklama

To jest coś niespotykanego w dojrzałych demokracjach - ocenia poseł Platformy.

Jeden z artykułów złożonego w parlamencie projektu mówi o tym, że ci członkowie Trybunału, którzy zostali wybrani przez Sejm, ale nie rozpoczęli kadencji w rozumieniu nowej ustawy, by zostać sędziami, muszą zostać ponownie wybrani. W ciągu tygodnia będą mogą być zgłaszani dodatkowi kandydaci. Wejście w życie nowelizacji oznaczałoby, że kadencja obecnego prezesa Trybunału wygasłaby w dniu wejścia w życie ustawy, a wiceprezesów - 45 dni później. W tym czasie Zgromadzenie Ogólne sędziów Trybunału Konstytucyjnego ma wyłonić kandydatów na prezesa i wiceprezesa, spośród których na konkretne funkcje wyboru dokonuje prezydent.

Reklama

W projekcie PiS znalazło się zastrzeżenie, że funkcję prezesa Trybunału Konstytucyjnego można pełnić dwukrotnie, a kadencja trwa trzy lata. W uzasadnieniu czytamy, że obecnie długość kadencji prezesa i wiceprezesów Trybunału jest nieokreślona, i może trwać - w zależności od sytuacji - od miesiąca do nawet 9 lat.

W Trybunale zasiada 15 sędziów, wybieranych przez Sejm. Po zakończeniu dziewięcioletniej kadencji ponowny wybór do TK jest niemożliwy.

Reklama

Posłowie PiS chcą, by w szczególnie ważnych sprawach, wymagających tzw. pełnego składu, Trybunał orzekał w składzie co najmniej 11-osobowym, a nie jak dotąd - w 9-osobowym.

Projekt PiS zakłada, że ustawa wchodzi w życie 7 dni od ogłoszenia. Obowiązująca ustawa o Trybunale Konstytucyjnym weszła w życie pod koniec sierpnia. Umożliwiła ona wybór nowych sędziów Trybunału Konstytucyjnego jeszcze przez parlament poprzedniej kadencji, mimo że sędziowie kończyli pracę w listopadzie i grudniu. Początkowo posłowie Prawa i Sprawiedliwości zaskarżyli ustawę o Trybunale Konstytucyjnym właśnie do Trybunału Konstytucyjnego. Wniosek został jednak wycofany, a ustawa wraca do Sejmu.

Tydzień temu minęła kadencja trzech sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Jednak prezydent nie zaprzysiągł ich następców wybranych przez ustępujący Sejm. Nie wyznaczył również daty ich zaprzysiężenia.

Byli prezesi Trybunału Konstytucyjnego wydali oświadczenie, w którym stwierdzili, że żadna okoliczność nie może być przywołana jako uzasadnienie dla braku umożliwienia złożenia ślubowania przez sędziów wybranych przez Sejm. Marek Safjan, Jerzy Stępień, Bohdan Zdziennicki oraz Andrzej Zoll zabrali głos w sprawie nowych sędziów Trybunału wybranych w październiku. Roman Hauser, Andrzej Jakubecki oraz Krzysztof Ślebzak nie złożyli dotąd ślubowania wobec prezydenta Andrzeja Dudy. Od kilku dni ten organ sądownictwa konstytucyjnego nie dysponuje więc 15-osobowym składem sędziowskim, przewidywanym w konstytucji.

Fakt wniesienia do Trybunału Konstytucyjnego wniosku o zbadanie konstytucyjności nowej ustawy o Trybunale Konstytucyjnym nie jest okolicznością uzasadniającą uniemożliwienie złożenia ślubowania - piszą w oświadczeniu byli prezesi TK. Dodają, że nie ma żadnej wątpliwości, iż ustawa ta - dopóki nie zostanie uznana za niezgodną z Konstytucją - korzysta z domniemania konstytucyjności. Ustawa stanowi w pełni legalną podstawę do uregulowania trybu wyboru sędziów Trybunału Konstytucyjnego, a także dla składania przez nich ślubowania wobec Prezydenta RP.