W Sejmie odbyło się jego pierwsze czytanie. W trakcie debaty PiS przekonywało, że chodzi o sprawnie i kompetentnie działającą administrację publiczną. Opozycja mówiła o upolitycznieniu służby. Kluby PO, Nowoczesnej i PSL-u złożyły wnioski o odrzucenie projektu.

Reklama

Artur Górski z PiS-u przekonywał podczas debaty, że nowelizacja porządkuje i naprawia kwestie związane z administracja rządową. Mówił, że rząd musi oprzeć się na ludziach, którzy nie tylko będą kompetentni i wykształceni, ale będą się również utożsamiać z polityką rządu, którzy nie będą ślepo wykonywać naszej polityki, tylko będą podejmować zadania i decyzje ze zrozumieniem, a także ideową identyfikacją.

Zdaniem Platformy Obywatelskiej, PiS-owi chodzi o przeprowadzenie politycznej czystki w administracji rządowej. To kolejna, niekonstytucyjna ustawa z pakietu, który ma dopełniać absolutyzm władzy - mówiła Maria Janyska z PO. Dodała, że zgodnie z projektem na wysokich stanowiskach w służbie cywilnej będzie można zatrudniać osoby podejmujące po raz pierwszy pracę w administracji. Zatoczyliśmy koło i wracamy do najważniejszego kryterium awansowania jakie było w PRL-u - mierny, bierny ale wierny - mówiła Janyska.

Reklama
Reklama

W ocenie Nowoczesnej, projekt likwiduje profesjonalny korpus administracji rządowej na rzecz politycznie powoływanych urzędników. Poseł Jerzy Meysztowicz dziwił się, jak PiS może mówić o odpolitycznieniu służby cywilnej, kiedy kasuje wszystkie dotychczasowe wymogi kwalifikujące urzędników na wyższe stanowiska. Mam pytanie, czy zastosujecie rozwiązanie, które było w latach osiemdziesiątych, czyli czy te osoby pozostaną na stanowiskach po podpisaniu lojalki w stosunku do Prawa i Sprawiedliwości - pytał poseł Nowoczesnej.

Krytycznie o projekcie Prawa i Sprawiedliwości wypowiedział się również Jakub Kulesza z klubu KUKIZ'15. Jego zdaniem, projekt stwarza fikcję apolityczności. Wypomniał PiS-owi, że po ośmiu latach miernych, jak mówił, rządów PO -PSL, zamiast zająć się wprowadzaniem niezbędnych reform PiS zajął się obsadzaniem dobrze płatnych stanowisk, wg zasady "TKM", co poseł przetłumaczył - "teraz my".

W ocenie Andżeliki Możdżanowskiej z PSL-u, nowelizacja jest kolejnym etapem ograniczania demokracji w Polsce, a nie likwidowaniem przeszkód w drodze do uchwalania ustaw. Najpierw Trybunał, potem pracownicy służby cywilnej, jutro media, potem emeryci a na końcu wszyscy Polacy będą Wam przeszkadzać w Waszej paranoi - taka jest rzeczywistość - powiedziała Andżelika Możdżanowska.

Projekt nowelizacji ustawy o służbie cywilnej zakłada m.in. zniesienie Rady Służby Cywilnej i mianowanie wyższych urzędników w drodze powołania, a nie konkursu, jak jest do tej pory. Szefem służby cywilnej będzie mogła zostać osoba, która nie jest urzędnikiem tej służby. Projekt zakłada, że osoby zajmujące wyższe stanowiska nie będą objęte systemem ocen okresowych. Projekt wykreśla też dotychczasowy przepis mówiący, że urzędnikiem służby cywilnej może być osoba, która od 5 lat nie należy do żadnej partii politycznej. W projekcie zachowuje się jedynie wymóg nienależenia do żadnej partii. W praktyce oznacza to, że urzędnikiem s.c. może być osoba, która zrezygnuje z przynależności do danej partii politycznej na dzień przed mianowaniem.