Tomasz Siemoniak porównał kiedyś PO do krążownika a Nowoczesną do kutra - mówiąc, że kuter może na początku szybciej płynąć, ale potem krążownik i tak go doścignie. Z tego porównania skorzystał prowadzący "Kontrwywiad" w RMF FM Konrad Piasecki. Zapytał byłego szefa MON, czy zgłaszając poprawki do programu "500 Plus", "krążownik" nie wykonał zbyt ostrego zwrotu. To dobrze jest to przyjmowane przez wyborców Platformy. Właśnie z punktu widzenia upomnienia się o zasady, o zasadę... wszystkie dzieci są... - odpowiadał gość rozgłośni. Usłyszał wtedy od dziennikarza: Wszystkich trzech wyborców?

Reklama

Siemoniak zdołał jednak z tego wybrnąć. No 24 proc. to nie lekceważmy. To jest bardzo dużo ludzi. Jeśli chodzi o to, że wszystkie dzieci są równe i jeśli chodzi o dotrzymywanie słowa, danego w wyborach. Ja prowadziłem aktywną kampanię wyborczą, rozmawiając z ludźmi - wszyscy byli przekonani, że to jest 500 złotych na każde dziecko. Tłumaczymy to wyborcom, wydaje mi się, że ta debata przedwczorajsza była sukcesem Platformy - pokazanie właśnie tego kłamstwa wyborczego, licznych argumentów na rzecz tego, jak ważne jest pierwsze dziecko w rodzinie dla demografii, więc wydaje mi się, że tutaj ten krążownik dokonał przekonującego zwrotu - powiedział.

Siemoniak zabrał też głos w sprawie oskarżeń o to, że wojsko zniszczyło dokumenty dotyczące katastrofy smoleńskiej. Były minister obrony narodowej zapewnił, że nie był to dokument Dowództwa Operacyjnego, tylko Służby Operacyjnej w sztabie. Trzeba dodać, że w MON-ie codziennie powstają tysiące dokumentów i tysiące dokumentów są niszczone. Jest ścisła procedura - stwierdził.

Przecież tych dokumentów w ogóle nie widzi minister, czy nawet szef Sztabu Generalnego, to dokument o charakterze technicznym. Zasada jest taka: ten może niszczyć dokumenty, kto je wytwarza. Zbadajmy to, wyjaśnijmy, tu nie powinno być żadnych niedomówień. Minister nigdy takich dokumentów nie dostawał, raz dziennie tworzono na podstawie tego dziennika sprawozdanie i ono trafiało do różnych osób, typowe sprawozdanie - tłumaczył. Zapewnia też, że do prokuratury trafiły wszelkie istotne dokumenty związane z katastrofą smoleńską. Wedle wszelkich znaków na niebie i ziemi mamy do czynienia z trzeciorzędnym dokumentem - dodaje. Chce jednak, by śledczy wyjaśnili całą sprawę zniszczonego dokumentu tak, by nie było niedomówień.

Reklama