Oni uważają, że oni są panami - w związku z tym wszystko to, co te chamy opowiadają, to jest bez sensu, a jak chamy podnoszą łeb, to tym gorzej dla nich. Nazywam to dość brutalnie, ale tak mniej więcej to dzisiaj wygląda. Dla mnie brak jakiejkolwiek wrażliwości, gdy chodzi o inne poglądy, o inne stanowiska, o inne pozycje, jest dowodem takiej arogancji politycznej, która oczywiście zwróci się przeciwko rządzącym - dodał Kwaśniewski.

Reklama

Zdarzyło się coś, co jest nowością w młodej polskiej demokracji, mianowicie utraciliśmy taką równowagę, która jest zresztą zapisana w konstytucji, gdzie prezydent, większość parlamentarna, rząd mają współpracować, ale nie mają być w jednych rękach. W tej chwili to jest wszystko w jednych rękach, więcej: dowodzone przez człowieka, który nie ponosi odpowiedzialności konstytucyjnej, ponieważ nie jest prezydentem, nie jest premierem - ocenił były prezydent w RMF FM.

Ostro ocenił on także postawę prezydenta Andrzeja Dudy, który mógłby być patronem kompromisu i porozumienia. Jednak zdaniem Kwaśniewskiego na to się nie zanosi. Skomentował on przy okazji mocne słowa Włodzimierza Cimoszewicza, który nazwał prezydenta "marionetką".

Reklama
Reklama

Taki jest Włodek, on używa zawsze takich ocen bardzo twardych. Natomiast generalnie rzecz biorąc, przez ostatnich kilka miesięcy czy właściwie od inauguracji... najpiękniejsza rzecz, którą zrobił Andrzej Duda do tej pory, to była jego mowa inauguracyjna - kiedy mówił o wspólnocie, kiedy mówił o porozumieniu. Ale później nic z tego nie wyszło. Nie pokazał ani jednym krokiem, że jest człowiekiem, który potrafi ponad podziałami szukać porozumienia - stwierdził Kwaśniewski.

Jego zdaniem stoimy w obliczu najpoważniejszego kryzysu od 1989 roku, ale zdaniem byłego prezydenta ten kryzys jest inny.

Ten kryzys jest taki pełzający. Niestety obawiam się, że obecna władza tego nie odczuwa, ponieważ oni słabo znają świat, to są ludzie, którzy nie rozumieją Europy, nie znają języków. Natomiast naprawdę pozycja Polski gwałtownie słabnie. Pozycja Polski zmienia się: z kraju, który był nadzieją Europy, na kraj, który jest kłopotem Europy - i z tego będą wielkie konsekwencje - ocenił Kwaśniewski.

Uważa on, ze taki pełzający kryzys może doprowadzić do wielkiego protestu społecznego, który spowoduje, że za rok, dwa, za trzy będziemy organizować jakiś kolejny okrągły stół.

Moim zdaniem, dzielenie społeczeństwa, obrażanie części społeczeństwa, brak komunikacji między wielkimi odłamami narodu powoduje konflikt. Mam nadzieję, że to się nie przerodzi w konflikt taki bardzo brutalny - ale już, gdy chodzi o stronę werbalną, to on jest brutalny - uważa były prezydent.