Decyzja o dymisji zapadła już kilka tygodni temu, na biurku prezesa PiS jest cała lista win ministra skarbu państwa - twierdzi "Gazeta Wyborcza", powołując się na rozmówców z Nowogrodzkiej, z siedziby Prawa i Sprawiedliwości. Coś jest na rzeczy, o rychłym odejściu Dawida Jackiewicza informowały też poniedziałkowe "Fakty" TVN.

Reklama

Czym Jarosławowi Kaczyńskiemu podpadł szef resortu? Jak wyjaśnia "Wyborcza", odpowiedzi należy szukać przede wszystkim w sposobie zarządzania spółkami skarbu państwa. Stanowiska w strategicznych spółkach otrzymywali na przykład ludzie z matecznika Jackiewicza - dodaje "GW" i wylicza: prezesem paliwowego Lotosu został dobry znajomy ministra Robert Pietryszyn, prezesem Tauronu - pochodzący z Wrocławia Remigiusz Nowakowski. Posady w ważnych państwowych spółkach dostali też inni członkowie z wrocławskiego zaplecza - między innymi Krzysztof Radomski, Marcin Sienkiewicz, Piotr Paszko, Adam Węgrzyn...

Roszady w przedsiębiorstwach podległych ministrowi nie spodobały się w kierownictwie Prawa i Sprawiedliwości. Zgrzytem zakończył się na przykład spór o nominację na stanowisko prezesa KGHM. Jackiewicz forsował na to stanowisko swojego kandydata, ale musiał ustąpić i oddać to stanowisko Krzysztofowi Skórze, który - jak pisze "GW" - jest z kolei człowiekiem wiceprezesa PiS Adama Lipińskiego. To miał być jeden z pretekstów do dymisji ministra.

Reklama

Prezes czekał z decyzją tylko na radę polityczną. Jego trzeba umieć słuchać. Mówił wtedy, że są ludzie, którzy powołują się na jego wpływy, opowiadają, że on stał za niektórymi nominacjami. Mówił też, że cwaniaczki kręcą się wokół PiS i zarzucane są brudne sieci- opowiada jeden z polityków PiS.

Jeśli nie straci stołka dziś, to za kilka dni na pewno. Dawid jeszcze walczy, ale jest na straconej pozycji- przyznają rozmówcy z Nowogrodzkiej.

Reklama

Wcześniej o "skoku na kasę" w państwowych spółkach pisał między innymi publicysta "Gazety Polskiej" Wojciech Mucha, dzieląc się w mediach społecznościowych przemyśleniami uczestników XXVI Forum Ekonomicznego w Krynicy na temat obsadzania stanowisk w przedsiębiorstwach podległych skarbowi państwa:

Moi informatorzy mówią wprost: "Jeśli Mariusz Kamiński i CBA nie zrobią jednej czy drugiej pokazówki i nie przeczołgają kolejnych "prezesów", grozi nam sytuacja nieznana dotychczas - grabież majątku publicznego przez ludzi "dobrej zmiany", rzekomych "patriotów". Starczy wspomnieć, że ludzie, którzy dotąd klepali bidę, a dziś zarabiają po kilkadziesiąt tysi miesięcznie, ani myślą o reformach. (...) Bidoki, które przez lata kręciły się wokół partii władzy i inni, którzy pojawili się tuż po wygranych wyborach, zachowują się jak panowie w udzielnych księstwach.