Ryszard Milewski - obecnie sędzia Sądu Okręgowego w Białymstoku - zeznaje przed sejmową komisją śledczą do sprawy Amber Gold. Wcześniej był on prezesem Sądu Okręgowego w Gdańsku. W kontekście sprawy Amber Gold zaczął być wymieniany po rozmowie telefonicznej, jaką we wrześniu 2012 roku przeprowadził z osobą podającą się za pracownika kancelarii premiera (był to Paweł M., który - jak twierdzi - dokonał "prowokacji dziennikarskiej").

Reklama

Brejza drążył w swoich pytaniach możliwy związek pomiędzy prowokacją wobec Milewskiego i Marcinem P.

Operacja "Ikar" to było użycie tej sfałszowanej notatki na przełomie lipca i sierpnia przez Marcina P., pokazywanie jej na konferencji prasowej przez Marcina P. Prokurator generalny (Andrzej) Seremet na moje pytanie powiedział, że prawdopodobnie ta notatka została użyta do uderzenia w ABW po to, by Amber Gold i Marcin P. zyskali jeszcze kilka dni na dokonanie bardzo ważnych operacji, w domyśle przelewów. Czy pan zna kulisy rozmów Marcina P. z Pawłem Miterem na przełomie lipca, sierpnia, czyli półtora miesiąca przed prowokacją? - pytał Brejza sędziego.

Jeżeli tak mówi prokurator Seremet, to chyba wie, co mówi - odparł Milewski, zaznaczając, że sprawę zna jedynie pobieżnie z prasy. Wątek ten podjął w trakcie swoich pytań także poseł Nowoczesnej Witold Zembaczyński, który stwierdził, że Paweł M. "prawdopodobnie sprzedał Marcinowi P. sfałszowaną notatkę ABW za 4 tys. zł".

Reklama

Poseł Brejza chciał również wiedzieć, czy świadek zna treść SMS-ów pomiędzy Pawłem M. a Marcinem P., w których "być może - my mamy to w formie zupełnie nieczytelnej - pojawia się nazwisko wpływowych osób obecnego rządu PiS"? Poseł Platformy Obywatelskiej uzupełnił, że chodzi o powoływanie się na wpływy, możliwość kontaktu ze strony Pawła M.

Nie znam. Ja tylko znam moją sprawę i tylko o tym mogę mówić. Nie znam tego kulisów - podkreślił Milewski.

Dopytywany przez Brejzę, czy jego sprawa, "ta prowokacja mogła zostać użyta do zrobienia 'przykrywki medialnej' i odciągnięcia uwagi, może organów ścigania, od tego co miało miejsce półtora miesiąca wcześniej, czyli kontaktów Pawła M. z Marcinem P.", Milewski odparł: - Nie mam pojęcia, czemuś ta prowokacja służyła.

Brejza zaznaczał w swoich pytaniach, że M. nie był zatrudniony jako dziennikarz w żadnej redakcji ani nie współpracował z podmiotem zarejestrowanym w sądzie jako redakcja prasowa. Indagował świadka o szczegóły postępowania przeciw Pawłowi M., w którym Milewski ma status pokrzywdzonego.

W marcu 2014 r. Prokuratura Okręgowa w Zielonej Górze postawiła Pawłowi M. zarzuty podawania się za pracownika KPRM, posługiwania się podrobionym dokumentem, a także - wyłudzenia pieniędzy od szefa Amber Gold. M. grozi do ośmiu lat więzienia.

Czy (w tej sprawie - przyp. red.) prokurator zbadał - według pana wiedzy - dlaczego "Gazeta Polska Codziennie", powiedzmy sobie szczerze, medium związane z określonym środowiskiem politycznym, ze środowiskiem PiS, najpierw podała nieprawdziwą informację, że autorem prowokacji jest dziennikarz Samuel Pereira? - chciał wiedzieć Brejza.

Reklama

Sędzia Milewski odparł, że nie wie. Dopytywany, czy wiadomo mu, "dlaczego dopiero 16 września, a więc trzy dni od opublikowania treści rozmowy z panem ujawniono, że prawdziwym autorem jest" M., zaznaczył, że nie pamięta dokładnie. Dodał, iż mógł czytać o tej sprawie w jakimś artykule prasowym, że Pereira naradzał się z M., "czy mają go ujawnić, czy nie ma go ujawnić".

Nie wiem o co chodziło - podkreślił świadek.

Poseł PO pytał także, czy w postępowaniu przeciw Pawłowi M. prokurator zbadał, czy M. "działał za pieniądze od pana Marcina P., taki wątek się pojawia". Milewski zasłonił się jednak niewiedzą.

O prowokacji wobec Milewskiego napisała we wrześniu 2012 r. "Gazeta Polska Codziennie". Jak podała, 6 września do ówczesnego prezesa gdańskiego sądu okręgowego Ryszarda Milewskiego zadzwonił mężczyzna podający się za asystenta szefa kancelarii premiera. Milewski miał mówić, że może dostosować termin posiedzenia sądu ws. zażalenia na aresztowanie Marcina P.; miał też umówić się na spotkanie z premierem: wstępnie wyznaczono datę 13 września.
PAP / Tomasz Gzell
PAP / Tomasz Gzell