Kilka tygodni temu media obiegły doniesienia, że Bartłomiej Misiewicz, szef gabinetu politycznego ministra obrony narodowej i rzecznik MON, zabawił w jednym z modnych klubów w Białymstoku, wykorzystując w tym celu służbową limuzynę. Jak donosił „Fakt”, rzecznik pokonał 350 metrów dzielących hotel od lokalu rozrywkowego na fotelu resortowej limuzyny BMW.

Zapytany o przyszłość rzecznika MON marszałek Senatu stwierdził, że spodziewa się odpowiednich decyzji ze strony Antoniego Macierewicza.

Reklama

Mam wyrobione zdanie. Uważam, że limit tych przypadków został wyczerpany. Tak, zachowań [Bartłomieja Misiewicza]. One szkodzą nam wizerunkowo i są zupełnie niepotrzebne. Część została w znacznym stopniu wykreowana przez media i nagłośniona w nadmiernym stopniu, ale uważam, że minister Macierewicz podejmie… Dziś jest konferencja, można się zapytać. Myślę, że minister już niebawem poinformuje o swoich decyzjach – mówił Stanisław Karczewski w radiu RMF.

Marszałek Senatu stwierdził też, że Misiewicz „być może został nawet odwołany, o czym nie wiemy”.

Reklama

Innego zdania jest jednak ministerstwo obrony narodowej, które dość szybko zareagowało na pojawiające się w mediach doniesienia na temat odejścia Bartłomieja Misiewicza. "Dementujemy doniesienia medialne. W sprawie Bartłomieja Misiewicza nic się nie zmieniło. Rzecznik przebywa na urlopie" - napisały służby prasowe resortu na Twitterze.

Sam rzecznik i szef gabinetu politycznego szefa MON, choć przebywa na urlopie, również zabrał głos w tej sprawie. "Nawet na urlopie mam medialną dezinformację" - skomentował Bartłomiej Misiewicz.