Minister podkreślił w czwartek na antenie TVN24, że Polska zgłosiła swojego kandydata na szefa RE, którym jest Jacek Saryusz-Wolski. Mówił, że podczas ostatnio odbywających się unijnych rad ministerialnych nie została zgłoszona inna kandydatura. Utrzymujemy i zakładamy, że jedynym kandydatem w tej chwili do tego stanowiska jest Jacek Saryusz-Wolski - dodał.

Reklama

Według szefa polskiej dyplomacji, Donald Tusk, który ubiega się o drugą kadencję, powinien być wybierany na stanowisko szefa RE, tak jak to było, kiedy startował na pierwszą. Przyznał jednak, że "niestety procedury są bardzo nieokreślone, są bardzo niejasne". Mówi się o głosowaniu, a jednocześnie wcześniej mówiono, że tych głosowań należy unikać, że powinny być to wybory konsensualne. Nie wiadomo, kto takiego kandydata powinien zgłosić, np. (takiego) który sam się zdeklarował, czy ma być to prezydencja, czy jakiś kraj członkowski? - powiedział.

Szef MSZ pytany, czy Polska otrzymała poparcie dla kandydatury Saryusz-Wolskiego od jakiegoś innego państwa, stwierdził, iż "nie ma takich poprać, dlatego że te sprawy będą do końca ucierane". Przypomniał, że w Brukseli jest premier Beata Szydło, która w czwartek będzie miała liczne spotkania z przedstawicielami państw członkowskich. O godz. 15, czyli na godzinę przed rozpoczęciem Rady, szefowa polskiego rządu spotka się z kanclerz Niemiec Angelą Merkel.

Przekazaliśmy sygnał stronie niemieckiej, że nie ma potrzeby dzisiaj wybierać przewodniczącego Rady (Europejskiej - PAP). Jeśli są zastrzeżenia, jeśli są różni kandydaci, bo być może ktoś Donalda Tuska zgłosi, to odłóżmy sprawę. Jego kadencja kończy się z końcem maja, jest więc ponad 2,5 miesiąca na to, żeby się zastanowić, dopracować procedurę (wyboru szefa Rady - PAP) (...) Nie musimy się spieszyć - powiedział Waszczykowski.

Reklama

Szef polskiej dyplomacji dodał, że "będziemy robili wszystko, aby do tego głosowania nie doszło".

Zapowiedział, że jeśli czwartkowe głosowanie ws. wyboru szefa RE będzie "forsowane" przez państwa UE, to szczyt może być zagrożony. Będziemy informować naszych partnerów, że cały szczyt jest zagrożony, jeśli będą forsować na siłę głosowanie dzisiaj - powiedział.

Waszczykowski w tym kontekście był pytany o doniesienia portalu wPolityce, który powołując się na źródła dyplomatyczne podał, że jeśli do głosowania by doszło, to Polska nie podpisze konkluzji szczytu, co by oznaczało, że szczyt jest nieważny.

Reklama

To są spekulacje dziennikarskie. Teoretycznie jest to możliwe, natomiast to są dziennikarze, którzy domyślają się bądź zakładają - stwierdził. Dodał, że decyzję w tej sprawie należy zostawić premier Szydło.

Waszczykowski ocenił, że obecnie takie stanowisko jak szef Rady Europejskiej jest zbędne. Uważam, że to stanowisko jest dzisiaj zbędne w UE. Powinniśmy wrócić do rotacyjnej prezydencji, która mogłaby co pół roku przygotować takie szczyty - powiedział.

Dodał, że dyskusja m.in. na ten temat powinna się odbyć w ramach ewentualnej reformy działania UE. Podkreślił, że to Brexit uruchomił dyskusję na temat przyszłości Wspólnoty. W ramach tej dyskusji będziemy proponować, aby na nowo zdefiniować zarówno działalność KE, Rady Europejskiej, relacji między PE a parlamentami narodowymi - wskazał szef polskiej dyplomacji.

W czwartek podczas unijnego szczytu szefowie państw i rządów mają decydować o tym, kto obejmie urząd przewodniczącego Rady Europejskiej. Polski rząd nie popiera Donalda Tuska, który zadeklarował, że jest gotów pełnić tę funkcję przez kolejne 2,5 roku i zgłosił kandydaturę europosła Jacka Saryusz-Wolskiego.