Od wielu tygodni rozmawialiśmy na ten temat z panem prezesem Jarosławem Kaczyńskim. On traktuje to jako rzecz zrozumiałą, że we wszystkich sprawach, w których umówiliśmy się - i to umówiliśmy się na piśmie przed wyborami - głosujemy wspólnie - powiedział w czwartek dziennikarzom w Krakowie Jarosław Gowin. Jak jednocześnie podkreślił, tam, gdzie pojawiają się nowe koncepcje, takie jak wprowadzenie dwukadencyjności w samorządach i to jeszcze działające wstecz, staramy się szukać porozumienia. Dodał, że jeżeli porozumienia nie ma jest rzeczą naturalną, że posłowie każdej z partii mogą głosować odrębnie.

Reklama

Według wicepremiera jest więcej projektów, w których poszczególne partie Zjednoczonej Prawicy się różnią np. "Apteka dla aptekarzy". Ja i moi posłowie też głosowaliśmy inaczej niż PiS. Ale to w niczym nie osłabia spoistości naszego obozu politycznego. W sprawach zasadniczych, tych kierunkowych idziemy wspólną drogą - podkreślił Gowin. Pytany o dyscyplinę głosowania powiedział, że nie ma zwyczaju jej stosować wobec swoich posłów. Faktem jest, że także w ramach Polski Razem opinie są podzielone - przyznał.

Wątpliwości wobec dwukadencyjności w samorządach są podwójne. Z jednej strony jest ta, którą ja formułuję, że prawo nie powinno działać wstecz. Ale jest jeszcze poważniejsza wątpliwość, którą wysuwa część konstytucjonalistów. Otóż konstytucja enumeratywnie wylicza, w których przypadkach można ograniczyć bierne prawo wyborcze. Nie ma tam mowy o samorządach, a zatem należy wnioskować, że w ogóle ograniczanie kadencyjności w samorządach jest niemożliwe - podkreślił minister nauki. Osobiście opowiadam się za tym, żeby to były dwie kadencje wydłużone do pięciu lat, ale żeby to działało od przyszłości - powiedział Gowin.

Zmiany w ordynacji wyborczej zapowiedział prezes PiS Jarosław Kaczyński; chodzi m.in. o ograniczenie do dwóch kadencji wójtów, burmistrzów i prezydentów miast; zmiana miałaby obowiązywać już od najbliższych wyborów samorządowych w 2018 r. Jak mówił Kaczyński, ci, którzy mają za sobą dwie kadencje, nie mogliby dalej kandydować na te same stanowiska.

Reklama