W sobotę kilkaset członkiń i członków ONR przeszło ulicami Warszawy w marszu z okazji rocznicy utworzenia tego ugrupowania. Próbę zablokowania demonstracji przeprowadziła inicjatywa Obywatele RP. Kilkadziesiąt osób stanęło na planowanej trasie przemarszu ONR z transparentami "Tu są granice przyzwoitości" oraz cytatem z przedwojennego czasopisma narodowych radykałów "Sztafeta": "Endek, Hitler dwa bratanki". Gdy otoczyła ich policja i zepchnęła na chodnik, a kilka osób zaniesiono do policyjnych furgonów, krzyczeli: "Wstydźcie się", "Kogo bronicie?", "Faszyści, policja, jedna koalicja".

Jeszcze w poniedziałek 1 maja prezydent Warszawy napisała na Twitterze do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, że oczekuje od niego złożenia do sądu wniosku o delegalizację ONR "jaku ruchu neofaszystowskiego". Jak dodała, nie miałby on wówczas prawa do manifestowania.

Reklama

Dziś zaś na Facebooku zacytowała fragment wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 2006 roku, dotyczącego wolności organizacji zgromadzeń: "(...) władza publiczna jest zobowiązana do gwarancji realizacji tej wolności, niezależnie od wyznawanych przekonań partyjno-politycznych, bo wolność zgromadzeń jest wartością konstytucyjną, a nie wartością określaną przez demokratycznie legitymowaną, w danym momencie sprawującą władzę większość polityczną." (wyrok TK z 18 stycznia 2006 r., sygn. akt K 21/05 w sprawie wolności organizacji zgromadzeń).

Reklama

Rzecznik warszawskiego ratusza Bartosz Milczarczyk wyjaśnia, że nie było przesłanek do zakazania marszu. - Analizujemy związane z zakazami zgromadzeń sądowe wyroki dotyczące innych samorządów. Mamy też własne doświadczenia. Prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz również zakazała marszu ONR w 2015 roku. Wtedy ten zakaz został uchylony przez wojewodę - wyjaśnia w rozmowie ze stołecznym wydaniem wyborcza.pl.

We wrześniu ubiegłego roku z wnioskiem o delegalizację ONR wystąpiła do ministra sprawiedliwości Platforma Obywatelska. CZYTAJ WIĘCEJ >>>