Były minister transportu (w latach 2011-13) zeznawał we wtorek przed komisją śledczą ds. Amber Gold przez prawie 8 godzin.

Mówił m.in., że odkąd 12 czerwca 2012 roku zapoznał się z notatką ABW w sprawie nieprawidłowości w OLT Express, podjął zdecydowane działania, 20 czerwca zarządził m.in. kontrolę w Urzędzie Lotnictwa Cywilnego.

Reklama

Skutkiem tych działań - jak wskazał - było odebranie koncesji tej linii, a w efekcie "obnażenie sprawy Amber Gold i, czego nie można wykluczyć, również upadek piramidy finansowej Marcina P. "Przed 12 czerwca 2012 roku nie miałem żadnych informacji, które wzbudziłyby moją wątpliwość w sprawie prawidłowości lub nieprawidłowości udzielania przez ULC koncesji liniom lotniczym" - podkreślał.

Szefowa komisji Małgorzata Wassermann (PiS) powiedziała, że w dokumentacji, w tym w raportach NIK, która dwukrotnie dokonywała kontroli - jednej w sprawie należących do Amber Gold linii lotniczych OLT Express, drugiej ogólnej dotyczącej działalności lotniczej w okresie, w którym Nowak był ministrem - nie ma nic na temat kontroli wysłanej z resortu transportu do ULC 20 czerwca 2012 r.

Reklama

Nie ma żadnego słowa na temat kontroli, że w czerwcu cokolwiek pan gdzieś wysłał. Natomiast po wybuchu afery Amber Gold i po ogłoszeniu nie tylko upadłości OLT, która miała dużo wcześniej miejsce niż samej Amber Gold, dopiero po tym okresie pan minister podpisał zarządzenie do kontroli, tylko to zalega w aktach - powiedziała szefowa komisji śledczej.

Jak dodała, jedyna kontrola, którą Nowak zlecił, rozpoczęła się 20 sierpnia 2012 r. Zaznaczyła, że linie OLT ogłosiły upadłość pod koniec lipca, a Amber Gold w połowie sierpnia. Zaś kontrolerzy rozpoczęli prace po podpisaniu przez pana wniosku o kontrolę w dniu 20 sierpnia 2012 r. - powiedziała Wassermann, dodając, że było zalecenie, by kontrola ta skończyła się do 14 września.

W tym kontekście dopytywała, dlaczego w takim razie kontrolę do ULC w sprawie OLT Express skierował dopiero w połowie sierpnia 2012, czyli już po upadku Amber Gold.

Nowak odpowiadał, że zadekretował notatkę ABW do sekretarza stanu, a także skierował do ULC pismo z 14 czerwca 2012 roku, w którym znalazły się pytania o incydent samolotu OLT Express w Sofii, ale także pytania o sytuację finansową tego przewoźnika. Przyznał, że "nie odnotowuje w swojej pamięci" nic poza tym pismem z 14 czerwca.

Wassermann pytała, czy uzyskał z ULC odpowiedź na to pismo. Nowak nie potrafił sobie przypomnieć. Wtedy szefowa komisji powiedziała, że ówczesny p.o. prezesa ULC Tomasz Kądziołka odpowiedział ministrowi, że z OLT Express jest wszystko w porządku - tak przynajmniej zeznał przed komisją śledczą.

Reklama

"Szef ULC-u odpowiada, że jest wszystko w porządku z tymi spółkami. Dlaczego nie wysłał pan własnej kontroli, by stwierdziła, jak się mają informacje ABW do informacji ULC?" - dopytywała Wassermann.

Nowak odpowiadał, że szefowa komisji namawia go na "dywagacje", które wykraczają poza to, co pamięta. Przyznał zarazem, że "może ta odpowiedź ULC to jest powód pewnej zwłoki w dalszych działaniach". Mogło być tak, że to na krótki czas mogło mnie uspokoić - powiedział, dodając, że kontrola w ULC była dopiero efektem "dalszych alarmistycznych informacji".

Poseł Jarosław Krajewski (PiS) dopytywał również, dlaczego z notatką ABW, datowaną na 24 maja, Nowak zapoznał się dopiero, jak sam zeznał, 12 czerwca 2012 roku. Świadek odpowiedział, że zapoznał się "zgodnie z procedurami, w pierwszym możliwie terminie".

Indagowany przez członków komisji, dlaczego to tak długo trwało, co oznaczało zwłokę w ewentualnym odebraniu koncesji liniom OLT Express, Nowak podkreślał, że mógłby precyzyjnie odpowiedzieć, gdyby zobaczył dokumentację kancelarii tajnej w resorcie transportu w sprawie obiegu tej notatki ABW. Mówił też, że był to czas rozpoczęcia Euro 2012, otwierania autostrady A2 i to w dużym stopniu go pochłaniało.

Wassermann pytała byłego ministra transportu, czy "zwłoka" jego resortu w zleceniu kontroli w ULC, po piśmie ABW w sprawie OLT Express, nie była przypadkiem związana z tym, że w OLT pracował Michał Tusk i "chodziło o to, by zakończył pracę". Nowak powiedział, że nie powinien odpowiadać na to pytanie, ale odpowie, że nie.

Świadek mówił też, że nie wykazywał zainteresowania tym, kto jest właścicielem linii lotniczych OLT Express i nie miał wiedzy, że spółka Amber Gold (właściciel tych linii) była na liście ostrzeżeń Komisji Nadzoru Finansowego. Na pytanie, czy wiedział, że spółka Amber Gold była na liście ostrzeżeń KNF od jesieni 2009 r., Nowak odpowiedział, że nie miał takiej wiedzy.

Kilka razy zapewniał, że nie ma sobie nic do zarzucenia w sprawie nadzoru nad ULC i zrobił wszystko, co mógł. "Jedyne, co mogę powiedzieć, że żałuję w kontekście OLT, to że zwlekałem z odwołaniem prezesa Kruszyńskiego z funkcji prezesa ULC. W mojej ocenie niestety ponosi (on) pełną służbową i polityczną odpowiedzialność za okres, w którym był prezesem i za zaniedbania w Urzędzie, które tolerował" - zaznaczył Nowak.

Nawiązywał do kontroli, jaką zarządził w Urzędzie Lotnictwa Cywilnego, z której wynikało, że za czasów prezesury Grzegorza Kruszyńskiego dochodziło w ULC do wielu nieprawidłowości. "Dopiero notatka ABW, a w następstwie moja kontrola dały obraz niedbalstwa, zaniedbań i nieprawidłowości, jakie miały miejsce w ULC na przestrzeni lat, a w szczególności w roku 2011 r. i na początku 2012 r. w związku z przyznawaniem koncesji lotniczych" - mówił.

Dlatego - dodał świadek - w lutym 2012 r. zdecydował się złożyć wniosek do ówczesnego premiera Donalda Tuska o odwołanie Kruszyńskiego z funkcji prezesa ULC. Decyzję o odwołaniu prezesa ULC oceniam za bardzo dobrą. To za jego bowiem czasu wydane zostały wszystkie decyzje dotyczące powołania OLT i uzyskanie przez nie koncesji - wskazał.

"W mojej ocenie ULC od pewnego momentu zaczął monitorować sprawę lepiej, niż miało to miejsce wcześniej (...). ULC zadziałał adekwatnie, w odpowiednim momencie, kiedy zaistniały niezbędne przesłanki. Z tego co pamiętam 27 lipca i 1 sierpnia 2012 ULC odebrał koncesje przewoźnikowi lotniczemu. Inna sprawa, to to, że dziś z perspektywy czasu, jak oceniamy tę kwestię, to oczywiste, że w ogóle tej koncesji nie powinien wydawać. Wtedy nie mieliśmy jeszcze takiej wiedzy i nie miałem, z tego co pamiętam, takiej świadomości, co do skali zaniedbań" - powiedział świadek.

Krzysztof Brejza (PO), nawiązując do odwołania na wniosek Nowaka prezesa ULC, przywołał pochodzący z akt prokuratorskich sms szefa Amber Gold Marcina P., który po odwołaniu Kruszyńskiego (powołanego na prezesa ULC w 2006 roku przez ówczesnego premiera Jarosława Kaczyńskiego) miał napisać: Mamy problem kadrowy w ULC w związku ze zwolnieniem prezesa Grzegorza Kruszyńskiego przed dwoma tygodniami, i miał dodawać, że może to skomplikować sytuację OLT Express, bo jest rozpisany przez Nowaka konkurs na nowego prezesa.

To by potwierdzało tezę, że ten cały proceder był planowany cztery miesiące wcześniej - skomentował Nowak. Mogli się obawiać nowych porządków w ULC - dodał.

Posłanka Joanna Kopcińska (PiS) zapytała Nowaka, od kiedy znał ówczesnego wiceministra finansów, b. generalnego inspektora kontroli skarbowej Andrzeja Parafianowicza. "Nie pamiętam dokładnie. Może to było z początkiem pierwszego rządu, może to był 2009 bądź 2008 rok, nie pamiętam już" - odpowiedział.

Jak wyjaśniła Kopcińska, Parafianowicz nadzorował urzędy skarbowe, a Amber Gold obsługiwały pierwszy urząd skarbowy w Gdańsku, a potem pomorski urząd skarbowy.

Kopcińska przytoczyła też fragment rozmowy Nowaka i Parafianowicza, podsłuchanej w restauracji Sowa i Przyjaciele. Jak powiedziała, o rozmowę poprosił Nowak. Przytoczony fragment dotyczył kontroli skarbowej u żony Nowaka. Jak mówiła, przytoczyła fragmenty nagrań z podsłuchów, chcąc się dowiedzieć, "dlaczego piramida finansowa Amber Gold, dlaczego OLT, dlaczego Marcin P. miała tak wiele szczęścia".

B. minister zwrócił uwagę, że sprawa ta nie ma żadnego związku ze sprawą Amber Gold. Przepytujemy pana, bo był pan ministrem rządu, za którego czasów ta piramida rozwijała się, funkcjonowała doskonale - powiedziała Kopcińska. Dopytywała b. ministra transportu, czy rozmawiał z Parafianowiczem o Amber Gold. Nie rozmawiałem - odpowiedział Nowak.

Badany wątek sprawy, który z taką premedytacją próbuje pani przykleić, został zbadany przez prokuraturę i prokuratura umorzyła postępowania, nie znajdując żadnego znamiona przestępstwa - zaznaczył świadek.

Zeznał ponadto, że zna syna b. premiera, Michała Tuska, podobnie jak całą rodzinę Tusków. Jak mówił, z Michałem Tuskiem wielokrotnie się spotykał i rozmawiał na tematy dotyczące m.in. infrastruktury kolejowej, "podobnie jak z wieloma innymi dziennikarzami z branży infrastrukturalnej". Nigdy nie rozmawialiśmy w zasadzie na żadne inne tematy - zaznaczył świadek.

Nie zachowałem w swojej pamięci, kiedy i skąd dowiedziałem się o tym, że pracuje on dla linii lotniczych OLT. Z mojego punktu widzenia ta informacja i tak nie miałaby żadnego znaczenia (...), bo wszystkie działania kontrolne, które podjąłem, wynikały z mojego poczucia obowiązków, kompetencji i granic prawa - zapewniał.

Nowak podkreślał też, że nikt nigdy nie wpływał na niego i nie oczekiwał działania "za albo przeciw jakimkolwiek kwestiom związanym z udzielaniem koncesji" dla linii lotniczych. Podkreślał również, że nie zna szefa Amber Gold Marcina P., jego żony, ani nikogo innego z tej spółki. Jedyną styczną jest to, że pochodzimy z Gdańska - powiedział Nowak.

Marek Suski (PiS) pytał Nowaka o jego związki z różnymi biznesmenami z Pomorza. Dopytywał m.in., czy zna Mariusza Olecha oraz "czy nie wymieniał z nim jakichś przedmiotów, walizek...".

Świadek zaprzeczał, że zna kogoś takiego. "Dlaczego miałbym wymieniać walizki?" - zapytał. "A dlaczego nie?" - odparł Suski i wspomniał, że komisja "jest w posiadaniu dokumentów tajnych", które, jeśli zostaną kiedyś odtajnione, być może rzucą nowe światło. Nowak odpowiedział, że nie wie, dlaczego mówi się o tym w kontekście jego przesłuchania oraz, że może to naruszać jego dobre imię.

Witold Zembaczyński (Nowoczesna) zwracał uwagę, że OLT Express były zadłużone w Porcie Lotniczym im. Lecha Wałęsy w Gdańsku i pytał, czy nieskuteczne dochodzenie należności przez lotnisko mogło mieć związek z zatrudnieniem Michała Tuska w OLT Express. "Nie mam takiej wiedzy" - odpowiadał Nowak. "Nie przypominam sobie, bym miał wiedzę na temat zaległości OLT Express" - dodał.

Posłowie pytali też Nowaka o to, czy uczestniczył w otwarciu nowego terminala lotniska w Gdańsku - 31 marca 2012 r.

Tam według doniesień medialnych byli obecni przedstawiciel Amber Gold, OLT. Czy pan pamięta to wydarzenie, czy rozmawiał pan z przedstawicielami tych firm, a jeśli tak, to o czym? - pytał Zembaczyński. Nowak powiedział, że nie uczestniczył w tym otwarciu. Posłowie przedstawili zdjęcia z otwarcia, na których - jak mówili - jest obecny b. minister transportu.

Nowak potwierdził, że jest obecny na zdjęciach, ale "pytanie, czy to są zdjęcia z otwarcia". Nie przypominam sobie, na 99,9 proc. nie byłem na otwarciu terminala - powiedział Nowak. Trzeba rozdzielić uroczystości otwarcia (...) od briefingu prasowego. Na żadnych uroczystościach mnie nie było - dodał Nowak.

B. minister pytany był także, czy według jego wiedzy nad działalnością Marcina P. w Trójmieście istniała "jakakolwiek forma protekcji" ze strony jakiegokolwiek środowiska politycznego, prawniczego, przestępczego, wśród służb.

Nie mam żadnej wiedzy na ten temat, żeby jakiekolwiek środowisko polityczne, czy jakiekolwiek wymienione przez pana objęły protektoratem pana Marcina P. - odpowiedział Nowak.

Z pełną determinacją jestem prawdopodobnie jedynym ministrem, który wszczął działania kontrolne i naprawcze, uniemożliwiając w ten sposób, mam nadzieję, powtórzenie się tego rodzaju sytuacji. To ja skierowałem kontrole do Urzędu Lotnictwa Cywilnego, to ja zwolniłem wiceprezesa ULC odpowiedzialnego za zaniedbania. A w końcu to ja złożyłem zawiadomienie do prokuratury - powiedział Nowak.

Niech pan sobie z nas tu nie kpi. Firma upadła i dopiero wtedy podjęte zostały działania. Pan po prostu kłamie jak z nut - skomentował Suski.

W trakcie przesłuchania szefowa komisji stwierdziła, że z tego co mówi Nowak wynika, iż nie musiał w nic ingerować i nic nie musiał wiedzieć, bo każda z firm, którą nadzorował, miała swój zarząd i radę nadzorczą. To jest dla mnie zadziwiające, bo przy tym stole siedzą osoby, które dziś i wczoraj domagały się dymisji dwóch ministrów dlatego, że na którymś komisariacie doszło do nieprawidłowości - powiedziała Wassermann.

Krzysztof Brejza (PO) wtrącił, że na jednym z komisariatów doszło do śmierci młodego człowieka. Do sprawy śmierci Igora Stachowiaka odniosła się też Andżelika Możdżanowska z PSL: Ja uważam, że nie możemy sobie pozwolić, aby taka sytuacja, to zdanie nie zostało wyjaśnione (...). To naprawdę nie był nieszczęśliwy wypadek. Ten człowiek był duszony, skuty kajdanami i zastraszany, leżąc w toalecie. Nie możemy sobie pozwolić na takie określenie, że to był nieszczęśliwy wypadek.

Szefowa komisji śledczej przyznała, że nie zna sprawy śmierci Igora Stachowiaka na jednym z komisariatów we Wrocławiu. Nie odnoszę się do niej, bo jej kompletnie nie znam i oczekuję na wyjaśnienia - mówiła. Jak tłumaczyła, jej dygresja wynikała z tego, że na posiedzeniach komisji przesłuchiwani są urzędnicy, którzy mówią, że nic nie wiedzą, nic nie pamiętają, nic nie zrobili. A teraz państwo domagacie się przy każdym zdarzeniu, nie określając jego wagi, natychmiastowej dymisji, głowy, czy nie wiadomo czego. Tylko w przeciwieństwie do ministrów poprzedniego rządu ministrowie obecnie rządzący czekają na wyjaśnienia, a nie wychodzą na komisje sejmowe czy do mediów i nie opowiadają nieprawdziwych zdarzeń, a po pół roku mówią, że nie wiedzieli, bo jeszcze kontrola trwała. Uczciwie mówią, że postępowanie trwa i wyjaśnień udzielą, jak to postępowanie zostanie zakończone. I tym się różnimy w sposób diametralny - podkreśliła.