W końcu maja komisja sprawiedliwości przyjęła projekt wraz z poprawkami.

Główna poprawka zgłoszona przez Ministerstwo Sprawiedliwości uzupełnia dotychczasowy zapis projektu, że kandydatów na członków KRS marszałkowi Sejmu zgłaszają prezydium Sejmu lub co najmniej 50 posłów. Zgodnie z poprawką, mogą wybierać kandydatów wyłącznie spośród sędziów zarekomendowanych przez środowiska prawnicze. Prawo do tego miałyby stowarzyszenia sędziów lub prokuratorów, grupy co najmniej 20 sędziów lub prokuratorów, Naczelna Rada Adwokacka, Krajowa Rada Radców Prawnych i Krajowa Rada Notarialna.

Reklama

Według jednej z poprawek PiS, wygaszono by także kadencje sześciu członków Rady wybieranych przez parlament - 4 posłów i 2 senatorów. Wszyscy nowi członkowie Rady byliby wybrani na wspólną kadencję. Inna z poprawek PiS zakłada "zmianę reżimu zatrudnienia" w Biurze KRS - jeśli jego pracownicy nie przyjęliby nowych warunków pracy i płacy, ich stosunki pracy wygasałyby.

Przy sprzeciwie opozycji komisja poparła główny zapis projektu - by wygaszone zostały kadencje 15 członków Rady będących sędziami. Według opozycji, kadencji członków Rady nie można wygasić ustawą zwykłą, bo wymagałoby to zmiany konstytucji. MS podkreśla, że Trybunał Konstytucyjny dopuszcza możliwość skracania kadencji, gdy przemawiają za tym "szczególne okoliczności" - według resortu należy do nich "kompleksowa reforma Rady".

Reklama

"Uważam, że nie powinno wprowadzać się takich rozwiązań jak wygaszenie kadencji członków KRS przed upływem konstytucyjnego terminu zakończenia tej kadencji" - mówił 5 maja prezydent Andrzej Duda.

Komisja odrzuciła poprawki opozycji, by 15 członków KRS-sędziów wybierały spośród swoich sędziów: SN, NSA, wojewódzkie sądy administracyjne, sądy wojskowe (po jednym), a także sądy rejonowe (ośmiu), okręgowe (dwóch) i apelacyjne (jednego). Opozycja ponowiła poprawki jako wnioski mniejszości.

KRS - konstytucyjny organ stojący na straży niezależności sądów i niezawisłości sędziów - składa się z 25 członków. 15 sędziów do Rady wybierają dziś przedstawiciele zgromadzeń sędziowskich; z urzędu należą zaś do niej: prezes SN, prezes NSA, minister sprawiedliwości i przedstawiciel prezydenta RP. Parlament wybiera do KRS czterech posłów i dwóch senatorów.
Reklama

Projekt przewiduje m.in. powstanie w KRS dwóch izb oraz wygaszenie, po 30 dniach od wejścia noweli w życie, kadencji jej członków. Według MS, ma to zobiektywizować tryb wyboru kandydatów, bo dotychczas o wyborze członków Rady "decydowały w praktyce sędziowskie elity".

Według projektu, jeżeli obie izby będą miały różne opinie o kandydacie na sędziego, wówczas ta, która wydała o nim opinię pozytywną, może wnioskować o decyzję Rady w pełnym składzie. Wówczas za kandydatem musiałoby się opowiedzieć 2/3 składu całej Rady.

Nowela miałaby wejść w życie po 14 dniach od jej ogłoszenia.

Projekt budzi krytykę w wielu środowiskach sędziowskich. W marcu przedstawiciele sędziów podkreślili, że projekt zmierza "do upolitycznienia sądów i naruszenia ich niezależności". "Iustita" apelowała do sędziów, aby w razie uchwalenia noweli nie brali udziału w wyborach do nowej Rady.

Resort sprawiedliwości podkreślał, że podobne rozwiązania "z powodzeniem funkcjonują w Europie", np. w Niemczech o powoływaniu sędziów sądów federalnych decyduje minister federalny wraz z komisją złożoną z ministrów krajowych i członków powoływanych przez parlament.

W kwietniu br. prokurator generalny Zbigniew Ziobro wniósł do Trybunału Konstytucyjnego o stwierdzenie niezgodności z konstytucją zapisów ustawy z 2011 r., m.in. co do zasady wyboru sędziów-członków KRS. "Intencją wniosku jest ostateczne uniknięcie ewentualnych wątpliwości dotyczących rozwiązań w nowelizacji ustawy o KRS, nad którą pracuje Sejm" - podkreślono wtedy w komunikacie Prokuratury Krajowej. Został on złożony - jak dodano - "w trosce o respektowanie konstytucyjnych zasad państwa prawa".

W stanowisku dla TK marszałek Sejmu poparł wszystkie zarzuty wniosku Ziobry. Według wniosku, ustawa o KRS m.in. ogranicza prawa wyborcze sędziów przy wyłanianiu ich przedstawicieli do Rady, gdyż stawia w uprzywilejowanej pozycji sędziów sądów wyższych instancji oraz bezpodstawnie różnicuje charakter kadencji sędziów-członków KRS oraz parlamentarzystów-członków KRS.

PO: dziś jest czarny dzień polskiego sądownictwa

Dziś jest czarny dzień polskiego sądownictwa; depczecie konstytucję, którą naród przyjął w referendum - mówił, zwracając się do większości parlamentarnej, Robert Kropiwnicki (PO) w debacie nt. zmiany przepisów o KRS. Zgłosił wniosek o odrzucenie projektu.

Niedawno, 4 czerwca, obchodziliśmy dzień polskiej wolności; rocznicę tego, że skończył się w Polsce komunizm. Dzisiaj, 7 czerwca, to jest czarny dzień polskiego sądownictwa. To są dni, kiedy niszczycie polskie sądownictwo, chcecie je upolitycznić - mówił Kropiwnicki.

Dodał, że projekt niszczy niezależność KRS. - Władza sądownicza jest władzą odrębną, oddzieloną od władzy wykonawczej i ustawodawczej. Wy to niszczycie - podkreślił. Dodał, że omawiana ustawa "zmienia faktycznie treść konstytucji" - dodał zwracając się do posłów PiS.

Przedstawiciel PO złożył wniosek o odrzucenie projektu oraz - w przypadku jego nieprzyjęcia - zgłosił szereg poprawek, które - jak wskazał - mają na celu "trochę poprawić zły projekt".

Piotrowicz: To przywrócenie zwierzchności narodu nad wymiarem sprawiedliwości

Projekt zmian w KRS przywraca władzę zwierzchnią narodowi również nad wymiarem sprawiedliwości - mówił Stanisław Piotrowicz (PiS) podczas środowej debaty w Sejmie nad tym rządowym projektem.

Projekt budzi wielkie emocje polityczne oraz w środowiskach prawniczych, co jest zrozumiałe, bo środowiska te zainteresowane są utrzymaniem aktualnie istniejącej sytuacji w sądownictwie - mówił Piotrowicz, występując w imieniu PiS.

Przypomniał, że na 25 członków Rady, 17 to sędziowie. - Pozostała grupa członków jest w mniejszości; ich głos się po prostu nie liczy; sędziowie są władni przegłosować każdą jedną uchwałę - dodał.

Piotrowicz podkreślił, że faktycznie oznacza to, że w Polsce sędziowie decydują, kto zostanie sędzią. Dodał, że "tak nigdzie w Europie nie jest". "Tam nikt nie podnosi larum, że władza wkracza we władzę sądowniczą" - oświadczył.