KE w sprawie polskiej reformy sądownictwa na siłę szuka pretekstów do wykazania swojej kompetencji w sprawach, w których w oczywisty sposób jej nie posiada - powiedział PAP szef gabinetu prezydenta Krzysztof Szczerski. Dodał, że KE "weszła na drogę, która prowadzi donikąd".

Reklama

KE poinformowała w sobotę o wszczęciu postępowania wobec Polski o naruszenie unijnych przepisów w następstwie publikacji w piątek w polskim Dzienniku Ustaw ustawy o ustroju sądów powszechnych.

Komisja Europejska weszła na drogę, która prowadzi donikąd. Każdy kolejny krok oznacza, że coraz większe będą dla Komisji koszty odwrotu z tej drogi, a w pewnym momencie odwrót będzie konieczny, bo KE w sprawie polskiej reformy sadownictwa na siłę szuka pretekstów do wykazania swojej kompetencji w sprawach, w których w oczywisty sposób jej nie posiada. Organizacja wymiaru sprawiedliwości jest wewnętrzną sprawą każdego państwa i dlatego jest tak rożna w różnych krajach UE - przekazał Szczerski.

Reklama

Jak dodał, w "wielu państwach kompetencje ingerowania władzy wykonawczej i ustawodawczej względem władzy sądowniczej są daleko bardziej bezpośrednie niż w Polsce pod uwarunkowaniami nowej ustawy". Stąd brzmiące groteskowo zarzuty KE w sprawie ustawy o ustroju sądów powszechnych, co do zróżnicowania wieku emerytalnego sędziów między kobietami a mężczyznami. Jeśli to główne uchybienie, jakie Komisja znalazła w tej ustawie, to można stanowisko KE uznać za paradoksalne - podkreślił szef gabinetu prezydenta Andrzeja Dudy.

Podkreślił, że "dialog z KE prowadzi rząd". I to od jego decyzji zależą dalsze działania - zaznaczył.

Reklama

KE w wydanym w sobotę komunikacie przekazała, że "wszczęła postępowanie przeciwko Polsce w sprawie uchybienia zobowiązaniom państwa członkowskiego, przesyłając wezwanie do usunięcia uchybienia w następstwie opublikowania w Dzienniku Ustaw w piątek 28 lipca br. ustawy – Prawo o ustroju sądów powszechnych. Władze polskie mają miesiąc na odpowiedź na wezwanie do usunięcia uchybienia". WIĘCEJ NA TEN TEMAT TUTAJ>>>

Szef MSZ o decyzji KE: w obustronnych stosunkach będzie dużo złych emocji

Witold Waszczykowski był pytany przez wPolityce.pl o konsekwencje, jakie może nieść dla Polski decyzja KE. Przez kilka miesięcy w obustronnych stosunkach będzie dużo złych emocji i negatywnej atmosfery - ocenił szef MSZ. Jak mówił, "przywódcy europejscy pójdą po rozum do głowy i w którymś momencie odpuszczą".

W opinii Waszczykowskiego w sprawie wszczętego postępowania, działania powinno podjąć przede wszystkim Ministerstwo Sprawiedliwości, bo w tym resorcie została przygotowana ustawa o ustroju sądów powszechnych. MSZ nie ma tu specjalnej roli do odegrania, poza pewną rolą techniczną i instrumentalną - dodał.

Podkreślił, że "Ministerstwo Spraw Zagranicznych będzie odpowiadało zgodnie z argumentacją, jaką otrzyma z Ministerstwa Sprawiedliwości".

Pytany czy jest możliwe, że wobec Polski i Węgier zostanie uruchomiany "art. 7 traktatu unijnego, który dopuszcza sankcje", zaprzeczył. Nie jest możliwe, aby w stosunku do dwóch krajów zastosować tę samą procedurę - oświadczył szef MSZ.

Jak dodał, "pozostaje jeszcze druga ścieżka", jaką są "trybunały Unii Europejskiej". Komisja Europejska, Parlament Europejski bądź inna instytucja, będzie wnosić sprawy do trybunału. Ale ta procedura - jak mówił Waszczykowski - jest długotrwała i toczy się wiele lat.

Prof. Wawrzyk o postępowaniu KE wobec Polski: nie będzie sankcji, to tylko straszenie

Nie będzie żadnych sankcji, to tylko straszenie. Sam komisarz nie może wprowadzić sankcji. Moim zdaniem to sprawa personalna - PO ma większe wpływy w Komisji Europejskiej. To nie jest współpraca, tylko pokazywanie: jesteśmy więksi i mądrzejsi. Lepiej nas słuchajcie i róbcie, jak powiemy - ocenił politolog z Uniwersytetu Warszawskiego prof. Piotr Wawrzyk.

Jego zdaniem "chodzi tak naprawdę o władzę". Każda partia chce jej mieć jak najwięcej i teraz jest tak, że władzę ma PiS i stara się ją jeszcze poszerzyć. Nie można powiedzieć, że każdy sędzia jest politycznie namaszczony przez Platformę, ale oni chcą mieć spokojniejszą sytuację - że ludzie będą od nich i że lepiej będzie im się współpracowało w takiej sytuacji - powiedział Wawrzyk.

Dodał, że "za chwilę i tak pojawi się jakiś nowy temat, a potem jeszcze kolejny". Cały czas Komisja Europejska dąży, żeby coś od nas egzekwować. Jak nie to, to zaraz pojawi się inny pretekst. Ta sprawa jednak w mojej ocenie się skończy - dodał.