Po wakacjach merytoryczne prace rozpocznie powołany przez Andrzeja Dudę zespół ds. przeglądu prawa samorządowego, złożony m.in. z przedstawicieli władz lokalnych oraz ekspertów. Do pierwszego spotkania jego członków doszło już 19 lipca – a więc tuż przed tym, jak prezydent zawetował ustawy dotyczące Sądu Najwyższego i KRS. Spotkanie prowadziło dwóch prezydenckich ministrów: Paweł Mucha i Andrzej Dera.
Zespół ma przygotować podwaliny kompleksowej reformy przepisów samorządowych. Poproszono nas, by przy proponowaniu kierunku zmian trzymać się kwestii niezwiązanych bezpośrednio z finansami publicznymi, bo to wiązałoby się z koniecznością negocjowania w tej sprawie z Ministerstwem Finansów i rządem, a to nie będzie łatwe. Zwłaszcza teraz, gdy stosunki są dość napięte - mówi jeden z samorządowców.
Na razie ustalono, że największe organizacje zrzeszające samorządy wszystkich szczebli (gmin, powiatów, województw) przygotują własne propozycje zmian w odniesieniu do ustroju samorządowego, by następnie wrócić do tematu na jesieni.
Z naszych informacji wynika jednak, że nieco bardziej niż reforma samorządowa przedstawicieli prezydenta interesowało to, czy Andrzej Duda może liczyć na wsparcie władz lokalnych przy szykowanym na przyszły rok referendum konstytucyjnym, które sam pałac woli nazywać konsultacyjnym. Z dotychczasowych zapowiedzi wynika, że mogłoby się ono odbyć 11 listopada 2018 r. (lub w okolicach tej daty, z racji tego, że to także termin wyborów samorządowych) oraz stanowić wstęp do zmian w konstytucji. Andrzej Duda podobno chce, by w referendum znalazło się ok. 10 pytań dotyczących najważniejszych spraw ustrojowych. Niewykluczone, że referendum będzie dwudniowe, za czym optują przedstawiciele Kukiz’15.
Reklama
W rozmowie z DGP wiceszef Kancelarii Prezydenta Paweł Mucha potwierdza, że temat referendum konsultacyjnego się pojawił. W tym kontekście organizacje samorządowe zainteresowane są dyskusją w ramach dwóch dotyczących ich obszarów tematycznych. Chodzi o samorząd terytorialny oraz finanse publiczne - wyjaśnia Paweł Mucha. Niewykluczone, że samorządowcy wyjdą z własnymi propozycjami pytań referendalnych. Ostateczna decyzja pana prezydenta dotycząca ich treści będzie oczywiście wynikiem szerokich konsultacji i bezpośrednich rozmów z Polakami - zastrzega minister.
Reklama
Lokalni włodarze na swój sposób interpretują przebieg rozmów z pałacem. Sama idea powołania zespołu i oferty wsparcia prezydenta przy reformie ustroju samorządów najwyraźniej były związane z nadzieją, że w zamian jednostki samorządowe włączą się w kampanię konstytucyjną Andrzeja Dudy. W dodatku da się wyczuć, że prezydent składa nam też ofertę bycia dla nas swoistym parasolem ochronnym przed dalszymi centralistycznymi działaniami PiS - twierdzi jedna z osób uczestniczących w spotkaniu.
Podobne wrażenie odniósł kolejny członek zespołu roboczego. Nie wygląda na to, by pałac miał jakieś konkretne pomysły na samorząd, raczej oczekuje działań z naszej strony. A to wzmacnia tezę, że w rzeczywistości chodzi o polityczny deal polegający na naszym włączeniu się w referendum konstytucyjne - ocenia nasz rozmówca.
Wcześniej ruchy prezydenta, np. zablokowanie zasady dwukadencyjności wójtów z mocą wsteczną czy weto do ustawy o RIO, można było odbierać jako pewien gest w naszą stronę. Teraz prezydent oczekuje, że spłacimy swoisty dług, popierając jego referendum. Jednak po awanturach wokół reformy sądownictwa można dodatkowo odnieść wrażenie, że Andrzej Duda, niepewny relacji z PiS, szuka sojuszników - dodaje inny samorządowiec.
Jak te odczucia naszych rozmówców komentuje minister Paweł Mucha? Pan prezydent zawsze współpracuje z samorządami, naturalne, że jest ich swoistym patronem. One z dużą aprobatą przyjęły decyzję pana prezydenta o zawetowaniu ustawy o regionalnych izbach obrachunkowych, ale nie dostrzegam tu klucza politycznego. Wynika to raczej z funkcji, jaką pełni głowa państwa - odpowiada dyplomatycznie.
Ale lokalni włodarze, choć gotowi na zacieśnienie relacji z prezydentem, stawiają warunki. Niemal pewne jest to, że będą próbowali przeforsować własne pytania w prezydenckim referendum konsultacyjnym. Czego mogłyby dotyczyć - na razie nie ustalono. Ale w rozmowach wraca koncepcja dwukadencyjności wójtów, burmistrzów i prezydentów.
Już w momencie pojawienia się tego pomysłu ze strony kierownictwa PiS (co skutkowałoby szybką wycinką 1,6 tys. włodarzy z dwiema lub więcej kadencjami na koncie) samorządy były gotowe przeprowadzić własną inicjatywę referendalną. Chodziło im o to, by to nie partia rządząca, lecz sami obywatele zdecydowali, na jakich zasadach zmiana ma być wdrożona. Teraz, w związku z inicjatywą pałacu, nadarza się okazja. W dodatku byłaby to forma zabezpieczenia interesów wójtów w świetle szykowanej przez PiS na jesień nowej ordynacji wyborczej. Zakres tej planowanej reformy do dziś nie jest znany, nawet wśród posłów PiS zasiadających w sejmowej komisji samorządowej. Przy Pałacu Prezydenckim można byłoby stworzyć alternatywny środek dyskusji o ordynacji wyborczej - wskazuje jeden z naszych rozmówców.
Jak się dowiadujemy, o swoje mogą też próbować zawalczyć władze powiatów chcące raz na zawsze przeciąć dyskusje o tym, czy ten szczebel samorządu jest jeszcze potrzebny. Dlatego w ramach dyskusji może się pojawić propozycja wpisania jednostek powiatowych bezpośrednio do konstytucji. Obecnie art. 164 ustawy zasadniczej stanowi, że "podstawową jednostką samorządu terytorialnego jest gmina", a "inne jednostki samorządu regionalnego albo lokalnego określa ustawa". Chodzi więc o to, by nie było możliwości zlikwidowania powiatów w drodze ustawy - opowiada nam przedstawiciel Związku Powiatów Polskich.
Niektórzy w działaniach Andrzeja Dudy dopatrują się analogii do jego poprzednika Bronisława Komorowskiego, który także był aktywny w kontaktach z samorządami. Pytanie, na ile prezydent Duda będzie skuteczny w swoich działaniach - zastanawia się Olgierd Dziekoński, sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta w latach 2010–2015. Jak dodaje, poprzedniemu prezydentowi udało się co prawda wprowadzić ustawę krajobrazową czy dotyczącą dróg i ścieżek rowerowych, ale nie udało się przeforsować tej najważniejszej - o współdziałaniu w samorządzie terytorialnym na rzecz rozwoju lokalnego i regionalnego. Zakładała ona m.in. referenda bezprogowe. Ale różnice zdań były zbyt duże - przyznaje Dziekoński.
Pytanie też, jak obóz PiS - mający w tej chwili napięte stosunki z Andrzejem Dudą - odbierze zacieśnianie relacji na linii samorządy - prezydent. Nie jest tajemnicą, że obecny rząd nie ma najlepszych relacji z władzami lokalnymi w związku z polityką zorientowaną na centralizację i odbieranie im kolejnych kompetencji.

Po naszej stronie na razie nie wywołuje to emocji. Być może problem pojawi się na jesieni, przy okazji projektu nowej ordynacji wyborczej, gdy zaczną się dyskusje o samorządach - wskazuje polityk partii rządzącej, który chce pozostać anonimowy.