Kowalczyk był pytany w Polskim Radiu, czy minister zdrowia Konstanty Radziwiłł jest jeszcze partnerem do rozmów dla protestujących lekarzy rezydentów, czy może premier Beata Szydło powinna spotkać się z nimi kolejny raz i "podjąć daleko idące kroki".

Reklama

Szef Stałego Komitetu Rady Ministrów podkreślił, że premier rozmawiała już z protestującymi. Przypomniał, że rezydenci prosili o kolejne spotkanie z szefową rządu, ale - jak zauważył - warunkiem następnej rozmowy było zakończenie strajku, a nie jego zawieszenie.

Kowalczyk podkreślił, że ws. reformy służby zdrowia rząd "robi i tak swoje". Wskazał m.in., że zgodnie z postulatem protestujących, minister Radziwiłł złożył projekt ustawy o zwiększeniu finansowania służby zdrowia do poziomu 6 proc. PKB. "Jest to coś, czego od wielu, wielu lat nie było. To jest diametralne zwiększenie takich środków - w tej chwili jest to 4,4 proc., na przyszły rok jest to 4,64" - powiedział.

Jak wyjaśnił, wzrost nakładów na służbę zdrowia będzie następował stopniowo. Kowalczyk dodał, że szef MZ powołał zespół, który ma pracować nad tym, kiedy nastąpi zwiększenie finansowania. "Obecnie taką pewną datą jest rok 2025, ale oczywiście jest pole do dyskusji, aby skrócić ten okres czasu dochodzenia do 6 proc." - zadeklarował. Zaznaczył, że do pracy w nim zostali zaproszeni m.in. lekarze rezydenci.

Reklama

Według Kowalczyka zwiększenie nakładów na slużbę zdrowia musi być "odpowiedzialnie" policzone. Musimy patrzeć również na deficyt budżetowy, bo jeśli byśmy przekroczyli np. 3 proc. deficytu budżetowego, wpadamy w procedurę nadmiernego zadłużenia, spadają nam ratingi i np. obsługa długu zagranicznego rośnie wtedy np. drugie tyle" - mówił. "6 proc. (PKB) jest to rzecz realna, problemem jest tylko uzgodnienie, jaka jest ścieżka dojścia do tego, aby jednak nie wzburzyć finansów - podkreślił.

Jesteśmy zdeterminowani, aby zwiększyć finansowanie służby zdrowia, natomiast też nie może się to odbywać tak, że teraz, natychmiast, nie patrząc na odpowiedzialny budżet - dodał Kowalczyk.

Reklama

Zapewnił również, że w związku z wzrostem finansowania służby zdrowia nie jest planowany żaden wzrost podatków. Zaznaczył, że jest to możliwe tylko dlatego, że ściągalność podatków jest dobra.

Zapytany, czy w zaistniałej sytuacji wyjściem nie jest dymisja Radziwiłła, odparł: Gdyby od dymisji ministra Radziwiłła zależała ilość pieniędzy, to można byłoby takich dymisji robić dużo, natomiast nie ma to naprawdę żadnego wpływu.

Lekarze rezydenci protestują od 2 października; część z nich prowadzi protest głodowy w Dziecięcym Szpitalu Klinicznym w Warszawie. Domagają się wzrostu nakładów na ochronę zdrowia do 6,8 proc. PKB w 2021 r. oraz powołania zespołu, który zająłby się analizą i renegocjacją zapisów ustawy regulującej minimalne wynagrodzenia pracowników ochrony zdrowia. Chcą natychmiastowego podwyższenia swoich wynagrodzeń do 1,05 średniej krajowej. W poniedziałek Porozumienie Zawodów Medycznych zapowiedziało rozszerzenie protestu rezydentów na inne zawody medyczne.

W resorcie zdrowia trwają prace na ustawą gwarantującą wzrost nakładów na ochronę zdrowia do 6 proc. PKB. Minister Konstanty Radziwiłł informował, że rok 2017 jest rekordowy pod względem nakładów na ochronę zdrowia - powyżej 80 mld zł; natomiast odsetek PKB na ochronę zdrowia przekroczy 4,7 proc. i będzie najwyższy w historii Polski.

W poniedziałek minister zdrowia podpisał zarządzenie ws. powołania zespołu do spraw systemowych rozwiązań finansowych w ochronie zdrowia, przyszłości kadr medycznych i sposobu ich wynagradzania, którego powołanie zapowiedziała premier po spotkaniu z rezydentami. Zespół ma opracować propozycje rozwiązań, które mają poprawić sytuację kadr medycznych w Polsce. Pierwsze spotkanie zespołu zaplanowano na 20 października.