Joanna Kluzik-Rostkowska (PO) pytała, jakie będą konsekwencje wobec szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego Piotra Bączka za - jak mówiła - kłamstwo w oświadczeniu z 2016 r. o tym, że Jacek Kotas "nie był zatrudniony, nie był prezesem, ani udziałowcem żadnego podmiotu gospodarczego, w tym spółki Radius". "To jest oczywiste kłamstwo" - dodała, podkreślając, że Kotas był w latach 2002-2006 prezesem firmy ERA 200, która stała się firmą matką dla całej grupy Radius. "Jakie premier zamierza wyciągnąć konsekwencje wobec pana Bączka, gdyż kłamstwo jest ewidentne?" - pytała posłanka.

Reklama

Atakowanie pana Piotra Bączka, obecnego szefa SKW, przez PO to jest największa z niegodziwości, nieuczciwości i nieprzyzwoitości - odpowiedział Kownacki. - To do pana Piotra Bączka za waszych czasów o 6 rano wkroczyła ABW bez żadnej podstawy, przeszukiwano jego mieszkanie, na to patrzyły jego kilkuletnie dzieci - dodał. - I dziś próbujecie oskarżyć tę osobę o to, że mówi nieprawdę, dla swoich celów politycznych - zaznaczył.

Zgodę na czasowy dostęp do informacji niejawnych przyznał panu Kotasowi nie kto inny, jak Radosław Sikorski, ówczesny minister obrony - oświadczył Kownacki. Dodał, że minister obrony Antoni Macierewicz, ówczesny szef SKW, poinformował, iż "wydanie czasowej zgody nie jest możliwe, bo żadne dokumenty w sprawie takiego postępowania do SKW nie wpłynęły". - Proszę nie oskarżać ministra Macierewicza w sytuacji, kiedy to pan Sikorski wydał taką zgodę - dodał Kownacki. - Nie róbcie burzy w szklance wody, skoro w tej szklance nawet wody nie ma - dodał Kownacki.

Reklama

Cezary Tomczyk (PO) zwrócił się do Kownackiego o to, by odniósł się do sprawy Kotasa jako prezesa firmy ERA 200, którego "prawicowe media określały jako +rosyjskiego łącznika+". - Mądrej głowie dość dwie słowie - replikował Kownacki. - Minister Piotr Bączek powiedział jasno (w oświadczeniu z 2016 r. - PAP): "według dokumentów z urzędów i organów skarbowych"; mówimy o stanie wiedzy SKW na jesień 2016 r. - dodał.

Łącznikiem PO z panem Putinem jest zupełnie kto inny, jest znany polityk PO; państwo na pewno jego imię i nazwisko znacie - zaznaczył Kownacki.

Reklama
Kotas był podsekretarzem stanu w MON od 12 lutego 2007 r. do 26 listopada 2007 r. W końcu października PO zażądała dymisji Bączka w związku z nieścisłościami wokół Kotasa, określanego jako "rosyjski łącznik". Macierewicz mówił wtedy dziennikarzom, że "Piotr Bączek nigdy nie skłamał; oskarżenia kierowane pod jego adresem przez PO to bezczelność".

O Kotasie zrobiło się głośno we wrześniu 2016 r., gdy ówczesny prezes stowarzyszenia Miasto Jest Nasze Jan Śpiewak zaliczył go do grona osób, które robiły interesy na nieruchomościach i korzystały z dzikiej reprywatyzacji w Warszawie. Śpiewak nazwał go "rosyjskim łącznikiem" sugerując, że właściciele działającej w nieruchomościach spółki Radius, której Kotas był prezesem, mieli powiązania z półświatkiem oraz rosyjskimi biznesmenami z przeszłością w KGB.

W listopadzie 2016 r. portale fakt24.pl oraz wp.pl napisały, że Macierewicz, jako szef SKW nadał dostęp do tajemnic państwowych Kotasowi. Zdementowała to wówczas Służba Kontrwywiadu Wojskowego. W oświadczeniu kierowanej przez Bączka SKW zaznaczono, że Macierewicz, który sprawował stanowisko szefa SKW w latach 2006-2007, "nie sygnował poświadczenia bezpieczeństwa wydanego panu Jackowi Kotasowi w lutym 2007 r., a postępowanie sprawdzające zostało przeprowadzone przez SKW na wniosek ówczesnego sekretarza stanu w MON, pana M. Zająkały, i nie dotyczyło dostępu do informacji ściśle tajnych".

SKW podkreśliła, że Kotas "w latach 2001-2007, według dokumentów z urzędów i organów skarbowych, ochrony porządku publicznego, a także jego osobistego oświadczenia, nie był zatrudniony, nie był prezesem, ani udziałowcem żadnego podmiotu gospodarczego, w tym spółki Radius". Tę informację podważyli politycy PO. Ich zdaniem, Kotas od 2002 do 2006 r. był prezesem spółki ERA 200, która - jak wskazali - jest "trzonem grupy kapitałowej Radius, jak jeszcze niedawno informowała o niej na swojej stronie internetowej spółka Radius Projekt".