Macierewicz - którego w ubiegłym tygodniu na funkcji szefa MON zastąpił dotychczasowy szef MSWiA Mariusz Błaszczak - pytany w środę w TVP Info, czy odwołanie było dla niego zaskoczeniem, odpowiedział "i tak, i nie".

Reklama

Jeżeli chodzi o bieżące wydarzenia – tak, było zaskoczeniem; jeżeli chodzi o pewna ocenę generalną, długofalową, polityczną, nie było zaskoczenia - dodał. Pomyślałem, że moje diagnozy, które formułowałem od wielu miesięcy, potwierdzają się - mówił. Zastrzegł, że pytanie o powody dymisji należy nie do niego kierować.

Potwierdził, że odbył rozmowę z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim, nie podał jednak szczegółów, zaznaczył, że "to były kwestie indywidualne, a nie publiczne i polityczne".

Ja nie uważałem, że powinienem zostać odwołany, w tym sensie, że nie składałem dymisji, ale też – żeby było jasne - w żaden sposób nie mam zamiaru tego kontestować, taką podjęto decyzję polityczną i ja się jej podporządkowuję - zadeklarował. To, co dzieje się w Polsce, ten wielki ruch odrodzenia narodowego (…) jest tak istotny, że należy go wspierać - dodał.

Reklama

Ważne, żeby ten proces polityczno-gospodarczo-społeczny, który nazywamy dobrą zmianą, toczył się bez przeszkód - powiedział Macierewicz. Będę wspierał pana ministra Błaszczaka i wszystkie działania, które będą zmierzały do tego, żeby Polska skutecznie odbudowywała swoje niepodległe państwo – zapowiedział, dodając, że nigdy nie było takiego zaufania społecznego do władzy od lat 30. ubiegłego wieku.

Wyraził przekonanie, że jego dymisja została z zadowoleniem przyjęta w Rosji. Oni byli – jeśli chodzi o świat polityczny – zachwyceni tą zmianą - powiedział.

Reklama

Według Macierewicza przygotowywana jeszcze dla niego wizyta w Białym Domu, dokąd udał się jego następca, jest "punktem zwrotnym" w staraniach o ulokowanie w Polsce amerykańskich baz dla co najmniej jednej ciężkiej dywizji. Cieszę się, że pan minister Błaszczak chce to kontynuować - dodał.

Za ważną dla bezpieczeństwa państwa uznał "sprawę wyjaśnienia dramatu smoleńskiego". Macierewicz, który w ubiegły czwartek został powołany na stanowisko przewodniczącego działającej przy MON podkomisji badającej katastrofę smoleńską, podzielił przekonanie podkomisji, że skrzydło "zostało rozerwane od wewnątrz".

Podtrzymał zamiar publikacji raportu technicznego podkomisji 10 kwietnia br., zastrzegł zarazem, że "to w dużym stopniu zależy od tego, na ile będziemy mieli zapewnione to, co wydaje się oczywiste i co pan minister Błaszczak zadeklarował, że będzie, czyli pełne wsparcie techniczne prac komisji". Jak dodał, podstawowe analizy zostały przeprowadzone, trwają jeszcze badania nad eksplozjami i wskazaniami czujników oraz symulacje przygotowywane w USA.