W sobotę wieczorem odbyła się msza w warszawskiej archikatedrze w intencji ofiar katastrofy. W liturgii mszy uczestniczyli m.in. prezes PiS Jarosław Kaczyński, premier Mateusz Morawiecki, marszałek Senatu Stanisław Karczewski, wicepremier i szef ministerstwa kultury Piotr Gliński, szef MSWiA Joachim Brudziński, minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak, były szef MON Antoni Macierewicz, wicemarszałek Senatu Adam Bielan oraz wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki.

Reklama

Po mszy jej uczestnicy przeszli następnie przed Pałac Prezydencki. Trasa przemarszu odgrodzona została barierkami, porządku pilnowali policjanci. Stołeczna policja poinformowała PAP, że w punkcie kulminacyjnym zgromadzenia brało udział ok. 1,8 tys. osób, a w kontrmanifestacji w punkcie kulminacyjnym - ok. 150 osób. Chodzi o protest m.in. Obywateli RP, który towarzyszył wieczornym obchodom 95. miesięcznicy.

"To przedostatni marsz, ale nie przedostatnia miesięcznica"

Przed Pałacem Prezydenckim głos zabrał prezes PiS. - To przedostatni marsz, ale nie przedostatnia miesięcznica. Te miesięcznice, uroczystości kościelne, msze, tutaj w kościele seminaryjnym z rana, a wieczorem w Katedrze św. Jana, w katedrze warszawskiej będą odbywały się nadal - zapowiedział Jarosław Kaczyński.

Reklama

Jak podkreślił, "to, co nas łączyło nas przez lata, przez tyle lat, prawie już osiem, to było prezentowane co miesiąc na Krakowskim Przedmieściu i co łączyło się z pewnym oczekiwaniem, z pewną nadzieją - to się kończy". - Kończy się dlatego, że to oczekiwanie, że ta nadzieja została spełniona, że tam na placu Piłsudskiego budowany jest już pomnik ofiar katastrofy smoleńskiej, że przygotowywane jest już miejsce pod pomnik śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego - dodał.

Powiedział też, że "będziemy też niedługo wiedzieli o tym, co udało się ustalić i o tym, czego na razie, przed eksperymentami, które będą przeprowadzane w jednej z uczelni Stanów Zjednoczonych w ciągu najbliższych miesięcy, ustalić się jeszcze nie udało". Podkreślił, że "jesteśmy już blisko prawdy".

Reklama

- Wiemy na pewno, że to, co zostało ustalone przez komisję Anodiny, powinienem powiedzieć "tak zwaną komisję" Anodiny i komisję Millera, to nie jest prawda - oświadczył szef Prawa i Sprawiedliwości, nawiązując do ustaleń przyczyn katastrofy smoleńskiej, dokonanych przez rosyjski Międzypaństwowy Komitet Lotniczy (MAK) oraz polską Komisję Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, którą kierował ówczesny szef MSWiA Jerzy Miller.

Kaczyński ocenił, że cel marszów "zostanie wypełniony". - Za miesiąc, mam nadzieję, stanę w tym miejscu i będę mógł podziękować i tym, którzy uczestniczyli w marszach i tym, którzy przygotowywali je, którzy je ochraniali, którzy czynili bardzo wiele różnych przedsięwzięć po to, by mogły one trwać - mówił prezes Prawa i Sprawiedliwości.

Zaznaczył, że "wszyscy, którzy wzięli udział choćby w jednym takim marszu, przyczynili się do czegoś bardzo ważnego - do zwycięstwa prawdy, do obrony godności Rzeczpospolitej, do tego, że jesteśmy godnym narodem". - Chciano nam tę godność odebrać, chciano doprowadzić do tego, byśmy zapomnieli. Ten, który kiedyś, na szczęście, tak mogę powiedzieć, kiedyś mieszkał w tym pałacu mówił: "emocje opadną". Nie opadły. Walczyliśmy o prawdę i prawda zwyciężyła. Cel naszych marszów zostanie wypełniony - powiedział Kaczyński.

"Będziesz siedział", "kłamca", "konstytucja"

Wieczornym obchodom 95. miesięcznicy smoleńskiej towarzyszył protest m.in. Obywateli RP. Podczas przemówienia Kaczyńskiego kontrmanifestanci oddzieleni od uczestników miesięcznicy dwoma rzędami radiowozów, skandowali: "będziesz siedział", "kłamca", "wolność, równość, demokracja", "konstytucja". Trzymali proporczyk z wzorowanym na emblemacie PiS napisem "Posady i Stołki" oraz rozwiesili transparent: "Policja tylko wykonuje rozkazy".

Po wystąpieniu Kaczyńskiego posłanka PiS i jedna z organizatorem miesięcznic Anita Czerwińska odczytała Apel Pamięci. - Historia marszów pamięci stanie się bez wątpienia ważnym elementem współczesnych dziejów naszego kraju. To unikalne poruszenie społeczne od Warszawy, Krakowa, aż po niewielkie miejscowości w Polsce i na świecie, tam gdzie żyją nasi rodacy, stała się ewenementem społecznej aktywności. Marsze, zrodzone z żałoby i bólu, są dzisiaj miejscem tworzenia patriotycznej wspólnoty - podkreśliła.

Jak dodała, kończą się comiesięczne marsze pamięci, ale pamięć o ofiarach katastrofy smoleńskiej "będzie trwać". - W ósmą rocznicę stawmy się w Warszawie, by razem pomodlić się za poległych, oddać im hołd przed pomnikiem, na który tyle lat czekaliśmy. Niech ta historia będzie świadectwem zwycięstwa niepodległego ducha Polaków. Ducha, który nie upadł w chwili próby - powiedziała Czerwińska.

Trwa ładowanie wpisu

W trakcie przemarszu jego uczestnicy nieśli transparenty: "10.04.2010 r. Smoleńsk pamiętamy!", "Panie prezydencie, byłeś, jesteś i będziesz dla nas wzorem". Skandowali: "Jarosław, Jarosław".

Na Placu Zamkowym, przy Kolumnie Zygmunta kontrmanifestanci odczytali oświadczenie o odpowiedzialności Polaków za mordy na Żydach m.in. w Jedwabnem. Zaapelowali również o uczestnictwo w niedzielnych obchodach Marca'68 na Dworcu Gdańskim w Warszawie, "skąd bez biletu powrotnego opuszczali Polskę jej obywatele w marcu 1968". Wystąpieniom towarzyszyły pojedyncze antysemickie okrzyki gapiów.

Uczestnicy kontrdemonstracji nawiązali również do akcji doniesień, jakie kilkadziesiąt osób złożyło do prokuratury na samych siebie w związku z nowelizacją ustawy o IPN. - Ja, niżej podpisany obywatel/niżej podpisana obywatelka RP, oświadczam, że zbrodni na Żydach, m.in. w Jedwabnem, dokonali Polacy. Uważam, że istniały powiaty, miasta, miasteczka i wsie, w których Polacy (…) uczestniczyli w pogromach dokonywanych na ich żydowskich sąsiadach. Masowe denuncjacje i popełnione w czasie II wojny światowej zbrodnie były - w moim przekonaniu - przejawem współuczestnictwa Polaków w Holokauście, aktem kolaboracji, wpisującym się w zbrodnie nazistowskie, których się dopuściła III Rzesza Niemiecka – odczytała oświadczenie jedna z demonstrantek.

Lider Obywateli RP Paweł Kasprzak przypomniał, że za miesiąc będzie 8. rocznica katastrofy smoleńskiej. - Zrobimy wszystko, żeby pojawił się tu wielotysięczny tłum demokratów. Temu smoleńskiemu szaleństwu należy się godne pożegnanie - zachęcał. - Chcemy Polski, w której każdy polski patriota, niezależnie od etnicznego pochodzenia, będzie szanowany – podkreślił Kasprzak.

Wspomniał też o próbie powstrzymania samochodu Kaczyńskiego, podjętej przy katedrze przez trzy kobiety. Dodał, że nie zostały one zatrzymane.

10 kwietnia 2010 r. w katastrofie samolotu Tu-154M pod Smoleńskiem zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka Maria Kaczyńska oraz ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski. Polska delegacja zmierzała na uroczystości z okazji 70. rocznicy zbrodni katyńskiej.