Senator PiS udostępniła na wniosek posłanki PO Marty Golbik pełen wykaz podróży służbowych od stycznia 2016 r. do kwietnia 2018 r. Potwierdziła, że koszty delegacji krajowych i zagranicznych wyniosły łącznie ok. 611 tys. zł - o czym media informowały w kwietniu - przypomina gazeta.pl.

Reklama

Anna Maria Anders odbyła 37 zagranicznych podróży, w tym 15 do USA. Jak wyliczył "Fakt", w samych Stanach Anders spędziła ok. 170 dni. Pełnomocnik odbywała tam spotkania m.in. z amerykańskimi politykami i Polonią.

Najdłużej - 22 dni - trwała wizyta senator w USA na przełomie października i listopada 2016 r.

"Udział w sympozjum King Jagiełło in New York 1939-2016 i uroczystym odsłonięciu pomnika króla Władysława Jagiełły w Nowym Jorku. Udział w gali, podczas której Min. A. M. Anders wręczona została nagroda im. Jana III Sobieskiego przyznana przez Nowodworski Foundation. Spotkania z Polonią, spotkania w Denver, Las Vegas, San Francisco i Los Angeles. Udział w uroczystych obchodach święta niepodległości w Los Angeles" - czytamy w programie wizyty z jesieni 2016 r.

Reklama

Senator składała również wizyty m.in. w Wielkiej Brytanii, we Włoszech i na Białorusi.

Ponad 600 tys. na loty Anders do USA. Senator PiS odpiera zarzuty: Mam swój wiek. Nie będę leciała klasą turystyczną

O tym, że Anna Maria Anders, pełnomocnik premiera ds. dialogu międzynarodowego, od początku urzędowania wydała na podróże 611,6 tys. zł, 5 kwietnia pisał Fakt.pl. PO zapowiedziała, że będzie domagała się wyjaśnień w tej sprawie. Teraz senator PiS komentuje sprawę i odnosi się do zarzutów jakoby latała prywatnie za publiczne pieniądze.

W rozmowie z dziennikarką TVN24 Agatą Adamek senator PiS stwierdziła, że zadania jakie wykonuje i jakie zostały jej postawione to poprawa wizerunku Polski na świecie, lepsze kontakty z USA oraz dbałość o Polonię. – Jak można być pełnomocnikiem premiera do spraw dialogu międzynarodowego, siedząc przy biurku? Czy ja mam pociągiem lecieć do Stanów Zjednoczonych – pytała.

Reklama

Zarzuty jakoby podróżowała w celach prywatnych za publiczne pieniądze, odpierała tłumacząc, że cel jednej z jej ostatnich podróży był oddalony od jej domu o ok. 4 tys. kilometrów. Podkreśliła, że ma 67 lat i choć uważa, że "wygląda bardzo dobrze na swój wiek, to ma swój wiek". – Także ja nie będę leciała klasą turystyczną, economy class, tam i z powrotem, jak ja mam wracać do Senatu – powiedziała. Dodała również, że bycie pełnomocnikiem premiera do spraw dialogu międzynarodowego nie polega na "siedzeniu za biurkiem".

Dane na temat podróży Anders, po dwóch miesiącach "Fakt" uzyskał z kancelarii premiera. W dokumentach podano, że łącznie było 75 delegacji, a jej średni koszt to 8,2 tys. zł. Gdzie podróżowała Anna Maria Anders, tego nie wiadomo – kancelaria nie chciała ujawnić tych informacji.

"Dzięki biegłej znajomości kilku języków obcych minister Anna Maria Anders podróżuje w pojedynkę, bez towarzyszącej jej delegacji, co znacząco wpływa na obniżenie ponoszonych przez KPRM kosztów" – poinformowało tylko Centrum Informacyjne Rządu.

Anders nie skomentowała tych informacji. – Pani minister jest w tej chwili w Stanach, w delegacji. Łączy ją z urlopem świątecznym – powiedział "Faktowi" Kacper Woźniak, jej współpracownik.

PO: Nie znam efektów pracy pani Anders

Tymczasem PO zapowiedziała, że będzie domagała się wyjaśnień w sprawie celowości delegacji.

W dokumencie skierowanym do KPRM politycy PO pytają o uzasadnienie celowości wszystkich delegacji Anny Marii Anders. Chcą też wiedzieć, czy Anders w 2015, 2016 i 2017 r. dostała od premiera nagrodę.

- Nie znam efektów pracy pani Anders. Wiem, że jest zapytanie pani poseł Moniki Wielichowskiej w sprawie tych wyjazdów i ogromnych sum - podkreślił Schetyna na konferencji prasowej w Grudziądzu (Kujawsko-Pomorskie).

- Jest pytanie, czy były one finansowane tylko z Kancelarii Prezesa Rady Ministrów czy także Kancelarii Senatu, czy ona wykorzystując pieniądze publiczne latała po prostu do domu - tam gdzie mieszka. Będziemy wyjaśniać tę kwestię. Ona w ostatnich godzinach czy dniach jest najbardziej bulwersująca - ocenił Schetyna.

Jak dodał, PO będzie oczekiwała bardzo twardych odpowiedzi o marszałka Senatu Stanisława Karczewskiego i od premiera Mateusza Morawieckiego.