- Sąd Okręgowy, po wnikliwej analizie akt sprawy, doszedł do wniosku, że zebrane w sprawie dowody wskazują na duże prawdopodobieństwo popełnienia przez podejrzanego zarzucanych mu czynów – powiedział w poniedziałek dziennikarzom rzecznik Sądu Okręgowego w Szczecinie Michał Tomala.

Reklama

Dodał, że sąd zwrócił uwagę na to, iż część zarzutów zagrożona jest wysoką karą, a podejrzany, chcąc uniknąć odpowiedzialności mógłby podjąć działania "destabilizujące toczące się postępowanie", przede wszystkim przez mataczenie.

- Orzeczenie sądu okręgowego jest prawomocne i ostateczne, wynika z niego, że Stanisław G. może w areszcie przebywać przez trzy miesiące od daty jego zatrzymania. Okres ten kończy się 12 lipca tego roku – powiedział Tomala.

Zapytany o kwestię siły dowodów, rzecznik sądu odpowiedział, że sąd opiera się na przepisach prawa, a dowody wskazują na "duże prawdopodobieństwo" popełnienia czynów. - To znaczy, że te dowody są na tyle mocne, że można zakładać, że podejrzany popełnił zarzucane mu czyny, natomiast na tym etapie postępowania nie jest możliwe kategoryczne stwierdzenie, że tak było, czy nie – podkreślił Tomala. Dodał, że areszt to jedyny środek, który gwarantuje "szybkość, sprawność i sterylność tego postępowania przygotowawczego, które prowadzi Prokuratura Krajowa".

Reklama

Sprawę zażalenia na decyzję o areszcie rozpatrywał jednoosobowo sędzia Sądu Okręgowego w Szczecinie Ryszard Małachowski, który został wyznaczony w losowaniu. Małachowski jest przewodniczącym wydziału karnego odwoławczego.

Pełnomocnik podejrzanego, Roman Giertych, po wyjściu z sali sądowej, na której ogłoszono decyzję o utrzymaniu aresztu, powiedział, że postanowienie to jest "głęboko niesłuszne" i "głęboko niesprawiedliwe". Giertych stwierdził, że sąd uzasadniał decyzję "w miarę rutynowo".

Reklama

W ocenie Giertycha na decyzję kładzie się cieniem "atmosfera w sądach szczecińskich" po tzw. "aferze polickiej" i - jak mówił - "prześladowania sędziów, którzy wydali decyzje niekorzystne dla prokuratury".

Prokurator Witold Grdeń z zachodniopomorskiej delegatury Prokuratury Krajowej, który prowadzi sprawę Gawłowskiego powiedział, że w planach są kolejne czynności z udziałem podejrzanego i że niektóre z nich zostaną przeprowadzone "prawdopodobnie jeszcze w maju".

Zapytany, czy wśród tych czynności będą konfrontacje Stanisława Gawłowskiego z osobami, które miały mu wręczać łapówki, odpowiedział: - Tak, tak będzie. Dodał, że nie może ujawnić, kiedy zostanie to przeprowadzone.

Prokurator odmówił komentarza na temat dodatkowych wątków, które w sprawie Gawłowskiego prowadzi Prokuratura Krajowa, w tym biznesmena Bogdana K., który według prokuratury miał m.in. wręczyć Gawłowskiemu 100 tys. zł łapówki.

W poniedziałek została też utrzymana w mocy decyzja o trzymiesięcznym areszcie dla Bogdana K.

Trwa ładowanie wpisu

Zgodę na zatrzymanie i tymczasowe aresztowanie Stanisława Gawłowskiego wyraził Sejm 12 kwietnia. Dzień później poseł Platformy został zatrzymany przez CBA. Następnie Zachodniopomorski Wydział Zamiejscowy Departamentu ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Szczecinie przedstawił Gawłowskiemu pięć zarzutów, w tym trzy o charakterze korupcyjnym.

Chodzi o okres, gdy Gawłowski pełnił funkcję wiceministra ochrony środowiska w rządzie PO-PSL. Miał wówczas przyjąć jako łapówkę co najmniej 175 tysięcy złotych w gotówce, a także dwa zegarki o wartości prawie 25 tysięcy złotych. Zarzuty, dotyczą też podżegania do wręczenia korzyści majątkowej w wysokości co najmniej 200 tysięcy złotych, a także ujawnienia informacji niejawnej oraz plagiatu pracy doktorskiej.

Dwa dni po zatrzymaniu Sąd Rejonowy Prawobrzeże i Zachód w Szczecinie zdecydował o zastosowaniu trzymiesięcznego aresztu wobec Gawłowskiego. Jednocześnie nie uwzględnił zażalenia podejrzanego na jego zatrzymanie, uznając je za zasadne, legalne i prawidłowe.

O areszt dla posła wnioskowała Prokuratura Krajowa, która uznała, że zachodzi obawa matactwa ze strony podejrzanego.

Gawłowski wielokrotnie podkreślał, że jest niewinny, a śledztwo prokuratury uważa za motywowane politycznie. Wskazywał też, że zarzuty prokuratury zostały sformułowane na podstawie "pomówień" ludzi związanych z Prawem i Sprawiedliwością.