Jaki, pytany w TVN24 o wypowiedź Żalka oświadczył: "To są słowa, które nie powinny paść; ja nigdy bym się pod nimi nie podpisał". Ocenił, że osoby niepełnosprawne oraz ich opiekunowie są w Polsce w "bardzo trudnej sytuacji". Dodał, że zadaniem polityków jest znalezienie "narzędzi, środków i instrumentów, by państwo wyciągnęło do nich rękę".

Reklama

Wiceszef klubu PiS Jacek Żalek (Porozumienie) mówił we wtorek w TOK FM, że nie można spełnić postulatu protestujących w Sejmie i dać im po 500 złotych miesięcznie w gotówce, bo traktują oni swoje dzieci jak "żywe tarcze" i "zakładników".

- Wchodzenie w konflikt z takimi osobami (niepełnosprawnymi i ich opiekunami) to konflikt z podstawowymi wartościami, które stoją u fundamentów konstrukcji naszego państwa - oświadczył wiceszef MS. Dodał, że "dobrze byłoby" gdyby Żalek wycofał się ze swoich słów. Dopytywany czy Żalek powinien przeprosić, Jaki przyznał, że "powinien on powiedzieć słowo +przepraszam+".

Jaki stwierdził, że osoby w Polsce są w trudnej sytuacji. Dopytywany o słowa innych posłów m.in. Stanisława Pięty, który napisał pod koniec kwietnia o proteście w Sejmie na Twitterze: "Dalsze tolerowanie łamania prawa jest błędem. Z zachowaniem ostrożności Straż Marszałkowska powinna wynieść protestujących i przekazać @PolskaPolicja", odpowiedział, że nie rozumie takiego zachowania.

Reklama

- Ja nie wiem, co się z niektórymi posłami naszego środowiska dzieje, że zachowują się tak arogancko jak kiedyś posłowie PO. Te postulaty osób niepełnosprawnych nie mają barw partyjnych. Musimy szukać rozwiązań godnych – powiedział. Dodał, że jego zdaniem rząd PiS zrobił dla osób niepełnosprawnych dużo więcej niż jakikolwiek inny rząd, ale jeśli ktoś pyta go, czy to wystarczające, oczywiście odpowie, że nie. – Chciałbym żeby ta sprawa była wyjęta spoza bieżącego sporu politycznego. Przykro mi, że tak jest i nie można dojść do porozumienia – powiedział.

Rodzice i opiekunowie osób niepełnosprawnych protestujący od 18 kwietnia w Sejmie domagają się realizacji dwóch głównych postulatów. Chodzi o zrównanie renty socjalnej z minimalną rentą z tytułu niezdolności do pracy. W środę Sejm uchwali ustawę, która zakłada, że renta socjalna wzrośnie z 865,03 zł do 1029,80 zł. Nowa regulacja ma wejść w życie 1 września 2018 r. z mocą od 1 czerwca. Drugi postulat to wprowadzenie dodatku "na życie", zwanego też "rehabilitacyjnym" dla osób niepełnosprawnych, niezdolnych do samodzielnej egzystencji po ukończeniu 18. roku życia w kwocie 500 złotych miesięcznie. Protestujący przedstawili w poniedziałek kolejną propozycję w tej sprawie: od września 2018 r. 250 złotych, od stycznia 2019 roku – dodatkowo 125 złotych i od stycznia 2020 r. również 125 złotych, co dałoby w sumie 500 złotych.

W środę Sejm uchwalił ustawę o szczególnych rozwiązaniach dla osób o znacznym stopniu niepełnosprawności - której projekt złożył w Sejmie klub PiS. Zakłada ona wprowadzenie szczególnych uprawnień w dostępie do świadczeń opieki zdrowotnej, usług farmaceutycznych oraz wyrobów medycznych dla osób z orzeczeniem o znacznym stopniu niepełnosprawności. Według autorów ustawy, przyniesie ona gospodarstwom z osobą niepełnosprawną miesięcznie ok. 520 zł oszczędności.

Sejm uchwalił też w środę ustawę podnoszącą rentę socjalną do 100 proc. kwoty najniższej renty z tytułu całkowitej niezdolności do pracy. Protestujący podkreślali w ostatnich dniach, że ustawa dot. szczególnych rozwiązań dla osób o znacznym stopniu niepełnosprawności nie spełnia ich postulatu dodatku rehabilitacyjnego w postaci 500 zł gotówki. Propozycję rządu nazywali "manipulacją" i podkreślali, że oczekują "żywej gotówki", nie zaś świadczeń rzeczowych.

Reklama