Jak przekonywał Zbigniew Maj, zatrzymanie i zarzuty dla niego to sprawa polityczna, a cała akcja była zaplanowana tak, aby przykryć inne wydarzenia.

Reklama

- Dzień mojego zatrzymania to dzień tłumaczenia się ministrów z nagród, kolejny dzień protestu osób niepełnosprawnych - wyliczał były komendant w rozmowie z RMF FM.

- O godzinie 6 wkracza do mojego domu CBA, podkreślam, na bojowo, kładzie na ziemi mnie i moją małżonkę, tak naprawdę również moją córkę... To jest cały teatr polityczny i wizerunkowy. Zatrzymanie na bojowo komendanta głównego policji spowodowało, że w tym dniu i w następnych dniach nikt nie wracał do kwestii nagród, tylko wszyscy zastanawiali się, co ten komendant zrobił, ile tych zarzutów poważnych dostał - przekonywał.

Były szef policji zamierza złożyć zażalenie na sposób zatrzymania przez CBA oraz zastanawia się nad złożeniem do prokuratury zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa. Bierze pod uwagę pozew cywilny. - Siły i środki użyte w stosunku do mnie i do mojej rodziny nie były adekwatne do zarzutów, które usłyszałem - zaznaczył.

Reklama

Pytany o zebrany przeciwko niemu materiał dowodowy, Maj odrzekł, że w jego ocenie "jest on żaden". Dodał również, że ten materiał pochodzi przede wszystkim z podsłuchów. - Dlaczego i na jakiej podstawie prawnej byłem podsłuchiwany jako komendant główny policji? - pytał Maj. Według niego podsłuchujący go agenci CBA musieli prawdopodobnie słuchać nie tylko rozmów z dziennikarzami, lecz także tych na wyższym szczeblu.

- Wie pan, jaka to jest wiedza, kiedy ze mną rozmawia pierwszy garnitur partii rządzącej, ministrowie? Politycy, politycy opozycji, którzy umawiali się ze mną i rozmawiali na różne tematy? Istotne jest to, że taką wiedzą można grać, rozmowami, kontaktami i innymi informacjami, które płyną z podsłuchów - stwierdził były komendant. Zauważył przy tym, że skoro zarzuca mu się przekazywanie informacji do mediów, najprawdopodobniej podsłuchiwano również rozmowy samych dziennikarzy.

- To jest teatr jednego reżysera; myślę o ministrze Ziobro - stwierdził wcześniej dziś Maj, goszcząc u Bogdana Rymanowskiego w programie "Jeden na jeden". - Czy przy takich przestępstwach używa się grupy uderzeniowej? Kładzie mi się całą rodzinę na podłodze z nieletnią córką. Jest jeden krzyk, huk, w domu odbywają się sceny dantejskie – mówił w TVN24, opisując szczegóły zatrzymania.

Reklama

Zbigniew Maj został zatrzymany przez agentów CBA w ubiegłym tygodniu. Funkcjonariusze weszli do jego domu w Kaliszu w minioną środę po 6 rano. Prokuratura postawiła mu 10 zarzutów związanych z ujawnieniem informacji służbowych.

Zdaniem Maja wejście do jego domu o 6 rano ze względu na posiadaną broń był nietrafiony. - Dobrze wiedzieli, że mam broń myśliwską. Dobrze wiedzieli, że moja broń zabezpieczona jest 30 kilometrów od mojego domu – przyznał.

Jego zdaniem cała akcja to "teatr jednego reżysera", czyli ministra Zbigniewa Ziobro, - Kiedy politycy muszą się wytłumaczyć z nagród, kiedy jest konflikt z niepełnosprawnymi w Sejmie i nagle jest zatrzymany były komendant, "Masa" i akt oskarżenia wobec ministra Biernata - to nie jest przypadek – powiedział.

Ujawnił również, że podczas przeszukania odbył rozmowę z wiceszefem delegatury CBA w Gdańsku. - "Dobry policjant" rozmawia ze mną i mówi, żebym udostępnił jakieś nagrania (...), żebym wskazał pewne zasugerowane osoby, to ciężar gatunkowy tego co się dzieje ze mną będzie lżejszy - mówił. Dodał, że chodziło o jednego z ministrów rządu PO-PSL, jednak na tę chwilę nie chciał wymienić jego nazwiska.

- Byłem podsłuchiwany jako komendant główny policji. Rozmawiał ze mną pierwszy garnitur, dziennikarze wszystkich stacji. Jeżeli ja popełniłem przestępstwo, to nie można grać tymi nagraniami? Może politycy też byli podsłuchiwani – pytał.

Stwierdził, że żałuje odejścia z Policji. - Mogłem wziąć to na klatę, przeforsować, może w pewnym momencie prawda wyszłaby na jaw w zupełnie innym świetle - powiedział.