Blisko 60 proc. pytanych w sondażu na panelu Ariadna dla DGP deklaruje udział w referendum w sprawie zmian w konstytucji, które zapowiada prezydent Andrzej Duda. To wynik optymistyczny, ale to też zobowiązanie do pracy. Od momentu uzyskania zgody Senatu będziemy prowadzili szeroką kampanię informacyjną, by Polacy uzmysłowili sobie ważność pytań. Będziemy przekonywać do udziału w głosowaniu - zapowiada Paweł Mucha, prezydencki minister.
Gdyby faktycznie tylu z nas poszło do urn, referendum będzie wiążące, a dodatkowo wyrównany zostałby rekord frekwencji z plebiscytu w 2003 r. dotyczącego zgody na członkostwo Polski w UE. Eksperci jednak na razie są ostrożni. Deklaracje uczestniczenia w wyborach czy referendach zawsze są zawyżone, łatwiej odpowiedzieć, że pójdę, a jak będzie, pokaże życie. Wiele zależy od tego, kiedy zostanie zorganizowane głosowanie - mówi dr Jarosław Flis, socjolog.
Politolog prof. Antoni Dudek zwraca uwagę, że Polacy wstydzą się przyznać w sondażach, że nie pójdą do urn. Przez to zwykle faktyczna frekwencja jest o 20 pkt proc. niższa od deklarowanej. Jeśli autorzy referendum nagłośnią ten temat i będzie dużo pytań przyciągających do urn, to udział głosujących ma szanse zbliżyć się do średniego z wyborów, czyli 40–50 proc. - uważa dr Tomasz Baran z Wydziału Psychologii UW i panelu badawczego Ariadna, który przeprowadził sondaż. Takim optymistą nie jest prof. Dudek. Jeśli opozycja będzie przekonywać, że referendum nie ma znaczenia, a PiS, który nie ma przekonania do tego pomysłu, nie poprze prezydenta, to frekwencja będzie rekordowo niska - ostrzega politolog.
W naszym sondażu zapytaliśmy o wskazane przez prezydenta Dudę kwestie. Są spore zaskoczenia. W przypadku propozycyji zapisania w konstytucji wieku emerytalnego aż 77 proc. pytanych mówi: „tak”. Natomiast jeśli chodzi o drugi flagowy pomysł PiS, czyli świadczenie 500+, zwolenników takiego rozwiązania jest już tylko 54 proc.
Reklama
Zaskoczeniem jest także to, że choć wpisania do konstytucji członkostwa w NATO chciałoby ponad 60 proc. pytanych, to już tylko niespełna połowa powiedziałaby "tak" zapisowi o polskiej obecności w Unii Europejskiej. Co ciekawe, warto przy tym zauważyć, że obecnie sondażowe poparcie Polski dla członkostwa bije historyczne rekordy, sięgając powyżej 80 proc. Taka odpowiedź nie oznacza, że Polacy chcieliby z Unii wyjść - zastrzega Jarosław Flis. A zdaniem Antoniego Dudka ma ona bardzo prozaiczne przyczyny. Wiążę wysokie poparcie dla członkostwa w UE z funduszami z Brukseli. Gdy fundusze spadną, spadnie też poparcie - podkreśla politolog.
Reklama