Szef polskiego rządu, który wcześniej wystąpił przed PE w Strasburgu w ramach debaty z unijnymi liderami o przyszłości wspólnoty, na wspólnej konferencji prasowej z szefem PE Antonio Tajanim, został zapytany m.in. o sprawę zatrzymania przez policję Władysława Frasyniuka i zastosowania wobec niego kajdanek.

Reklama

- Odpowiedź jest tylko jedna: że nie ma równych i równiejszych wobec prawa. Właśnie nasza ekipa polityczna zdecydowanie wprowadziła zasadę taką, że jesteśmy wyrozumiali dla słabszych a silni i stanowczy wobec silnych - odparł Morawiecki.

Dodał, że w jego osobistym przekonaniu "zakucie (Frasyniuka) w kajdanki chyba było niepotrzebne", natomiast jego przesłuchanie nastąpiło w związku z tym, że zakłócał demonstrację, co - zdaniem premiera - "nie powinno mieć miejsca". - Miało miejsce zakłócanie demonstracji, wszyscy obywatele są równi wobec prawa i dlatego nastąpiło przesłuchanie - powiedział.

- W latach 80. chodziłem ze znaczkiem w klapie (...) "Uwolnić Władka" - to właśnie było o Frasyniuku - i zostałem za to niejednokrotnie pobity (...), więc ja akurat bardzo dobrze tamte czasy znam - zaznaczył szef rządu.

Jest akt oskarżenia wobec Frasyniuka

Reklama

Prokuratura Okręgowa w Warszawie skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko Władysławowi Frasyniukowi ws. naruszenia nietykalności cielesnej dwóch umundurowanych policjantów na służbie - poinformował w poniedziałek PAP rzecznik tej prokuratury prok. Łukasz Łapczyński.

Oskarżenie trafiło do Sądu Rejonowego dla Warszawy Śródmieścia w Warszawie. Oskarżonemu grozi do 3 lat pozbawienia wolności. Jak zaznaczył prok. Łapczyński zebrane dowody jednoznacznie wskazują na to, że Władysław Frasyniuk dopuścił się zarzucanego mu czynu. Pozwalają przy tym na stwierdzenie, że zachowanie podejrzanego wobec pełniących służbę umundurowanych funkcjonariuszy policji było celowe i zmierzało do naruszenia ich nietykalności cielesnej - wskazał prokurator.

Reklama

Akt oskarżenia ma związek z wydarzeniami z 10 czerwca zeszłego roku i kontrmanifestacją wobec comiesięcznego marszu smoleńskiego. Jak wskazała prokuratura, policjanci pilnujący porządku podczas wydarzenia podjęli interwencję wobec Frasyniuka i towarzyszących mu osób, którzy siedząc na ulicy, zablokowali przemarsz.

Władysław F. stawiał gwałtowny opór, wierzgał nogami, krzyczał i reagował agresywnie. W trakcie wynoszenia go poza trasę przemarszu kopał jednego z policjantów, naruszając jego nietykalność cielesną. Zachowywał się agresywnie także po przeniesieniu ze środka ulicy, wyrywając się policjantom, którzy próbowali go wylegitymować. Funkcjonariusza, który wzywał go do zachowania zgodnego z prawem, gwałtownie popchnął, naruszając także jego nietykalność cielesną. Na prośbę o podanie danych osobowych, wymieniał fałszywe imiona i nazwiska - wyjaśnił prok. Łapczyński.

Prokuratura dodała, że Frasyniuk został przesłuchany w tej sprawie w połowie lutego br. w charakterze podejrzanego. Oskarżony nie przyznał się do popełniania zarzucanego mu czynu i odmówił składania wyjaśnień.