Znamy koncepcję opozycji. Chcą sprowokować policję i doprowadzić do rozlewu krwi. Rzucają się na policjantów, bo liczą, że zostaną przez nich pobici – powiedział Marek Suski cytowany przez portal. Nie chcemy, żeby zrealizował się plan opozycji. Nie chcemy rozlewu krwi, ani policjantów ani demonstrantów, nawet jeżeli demonstranci zachowują się w sposób skandaliczny - zapewnił.

Reklama

Dodał, że w przypadku zagrożenia zdrowia lub życia policjanci mają prawo się bronić. Suski użył argumentu, że gdy podczas wizyty Donalda Trumpa w Niemczech doszło do zamieszek, policja biła i traktowała manifestantów gazem. Gdyby u nas tak policja reagowała, to na całym świecie powiedzieliby, że to dowód na dyktaturę. W Niemczech, we Francji, czy w Anglii policja ma prawo do takich działań. Mamy świadomość, że nam można mniej – podsumował szef gabinetu politycznego prezesa Rady Ministrów.

W ubiegły czwartek przeciwnicy wprowadzanych przez PiS zmian w sądownictwie i prokuraturze demonstrowali m.in. przed Pałacem Prezydenckim w Warszawie. Po formalnym rozwiązaniu zgromadzenia niektórzy manifestanci pozostali, skandując hasła zawierające niecenzuralne słowa pod adresem Andrzeja Dudy, który podpisał nowelizację. Policja użyła gazu łzawiącego.

Po komentarzach zarzucających funkcjonariuszom prowokacyjne zachowanie policja oświadczyła, że była to reakcja na wcześniejsze użycie gazu wobec policjantów. Podała też, że dwóch funkcjonariuszy odniosło obrażenia. Komenda Stołeczna Policji zapewniła, żepolicjanci byli opanowani, profesjonalni i nie dawali się sprowokować części osób, które swoim zachowaniem próbowały doprowadzić do eskalacji konfliktu, dążąc do starcia fizycznego i wulgarnie odnosząc się do funkcjonariuszy. Opublikowała nagrania, na których grupa manifestujących napiera na policjantów, wymachuje przed nimi pięściami i skanduje.

Reklama

Szef MSWiA Joachim Brudziński dziękował policji za profesjonalizm i odpowiedzialne zachowanie, dziękował też wszystkim protestującym, którzy swój protest wyrażali w zgodzie z demokratycznymi standardami, bez atakowania chroniących ich policjantów.