"Gdyby nie komuniści, nie osiągnąłbym tego, co dziś mam" - tak Radosław Sikorski w kilku wywiadach rozpoczynał opowieść o swoim życiu. Mówił to żartem, bo jeszcze do niedawna nikt nie wątpił w jego szczery, a według innych jaskiniowy antykomunizm.

Reklama

Po wprowadzeniu stanu wojennego dostał azyl polityczny w Wielkiej Brytanii, gdzie wtedy uczył się języka i pracował. Dzięki relacjom z okupowanego przez Związek Sowiecki Afganistanu zdobył sławę. I dzięki temu, że komunistyczną Polską zainteresowała się amerykańska dziennikarka Anne Applebaum, stał się mężem nieprzeciętnej żony.

Żona byłego szefa MON pochodzi z wpływowej waszyngtońskiej rodziny. Sama też jest bardzo znana, m.in. dzięki Nagrodzie Pulitzera za rewelacyjną książkę o Gułagu. Jej nazwisko i jego zdolności otworzyły Sikorskiemu wiele drzwi w amerykańskiej i międzynarodowej polityce.

Swoją drogę polityczną zaczął od prawej ściany. Jako wiceminister obrony narodowej w rządzie Jana Olszewskiego głosił potrzebę radykalnego oczyszczenia armii z komunistycznej agentury. Z tego powodu wszedł w ostry spór z prezydentem Lechem Wałęsą.

Reklama

Potem przyłączył się do Ruchu Odbudowy Polski - na jednym z wieców w towarzystwie Wojciecha Cejrowskiego wymachiwał bagnetem rzekomo zdjętym z trupa "ruskiego" żołnierza. Wtedy bracia Kaczyńscy przy Sikorskim uchodzili za uosobienie politycznego umiarkowania.

Dlatego zaskoczeniem była nominacja na stanowisko wiceministra w MSZ kierowanym przez Bronisława Geremka w czasach koalicji AWS - UW. Oficjalnie zajmował się kontaktami z Polonią. Nieoficjalnie uchodził za człowieka Akcji kontrolującego koalicyjnego ministra. Współpracowali bez konfliktów.

Od tamtej pory wielu jego krytyków zaczęło twierdzić, że dawny radykał został oszlifowany. W 2005 r. ponad 70 tys. wyborców wprowadziło go do Senatu. Został szefem MON w rządzie Marcinkiewicza. I wtedy nastąpiła zamiana ról - Sikorski uznał, że zbyt szybka wymiana szkolonych w Moskiwe kadr będzie szkodliwa dla wojska. Uznał też, że nie można całkowicie likwidować Wojskowych Służb Informacyjnych, bo potrzebne są w Afganistanie. Przegrał z likwidatorem, czyli Antonim Macierewiczem. To zresztą jego wróg z czasów ROP, gdy obaj kłócili się o kształt list wyborczych.

Reklama

"Poległ, bo chciał awansować dawnego szefa WSI gen. Marka Dukaczewskiego. Najpierw na dowódcę Śląskiego Okręgu Wojskowego, potem na przedstawiciela Polski w NATO. - Nie po to usunęliśmy Dukaczewskiego i zlikwidowaliśmy WSI, by go teraz awansować" - komentował to Jarosław Kaczyński. W rezultacie osiem miesięcy temu Sikorski podał się do dymisji. Ku jego zaskoczeniu została ona przyjęta.

Głosy o dążeniu do prezydentury pojawiały się już nieraz. Za jego kandydaturą przemawia wiele atutów - międzynarodowe kontakty, barwny życiorys, doświadczenie, doskonała prezencja. Sikorski nie ma jednak własnego zaplecza politycznego. I jeszcze jedno: atuty mogą się obrócić przeciw niemu. Dla Polaków jego angielska elegancja może być zbyt egzotyczna i nieżyciowa.



Anna Wojciechowska: Dwa lata temu stanął po stronie PiS. Dziś Radek Sikorski, wasz minister, staje po stronie Platformy przeciw PiS. Bardzo boli?
Jacek Kurski:
Boli, jak boli. Ale przykre. Jednak my jesteśmy bardzo odporni na ciosy i ten również przeżyjemy. Boli to, że ludzie nie do końca doceniają, co naprawdę zawdzięczają braciom Kaczyńskim. Nie doceniają, że dzięki nim byli premierami, ministrami, wojewodami.

Sugeruje pan, że Sikorski mści się, bo przestał być ministrem?

Ja wiem, że można odejść bez plucia. Można przyznać: było dla mnie zaszczytem być ministrem w tym rządzie, przechodzę, bo zaistniało coś, z czym się nie zgadzam, ale nie będę o tym trąbił na lewo i prawo. Przykładem takiej postawy jest Ludwik Dorn, który też się z czymś nie zgadzał, podał się do dymisji, ale powiedział jednocześnie, że to jest jego premier i jego rząd.

Czyli boicie się, że Sikorski powie coś negatywnego o rządach PiS?

Nie boimy się, to może mnie boleć jako człowieka. Jako partii to nic nie zaszkodzi. Dla ludzi nie ma większego znaczenia co Sikorski czy Marcinkiewicz powiedzą o Kaczyńskich miesiąc przed wyborami. Polacy myślą sobie: był u władzy, było mu dobrze, a teraz pluje na rękę, która go karmiła. Spóźniona szczerość nie robi na nikim wrażenia.

A co się dzieje w PiS, że wartościowi ludzie odchodzą? Chyba że pan nie uważa już Sikorskiego za takiego?
Są po prostu ambitni działacze, z których zbyt wielu myśli, że nosi buławę w plecaku. Sikorski był niezłym ministrem. Szkoda tylko, że wojskowego honoru i lojalności nie zachował przy rozstaniu z PiS.

Za Sikorskim mogą pójść inni - zapowiada PO. Wcześniej był Mężydło. Nie ma pan poczucia, że partia się sypie?
Platforma tymi przejęciami robi nam przysługę, w tym sensie, że przed wyborami wiemy, kto jest kim.

A kim jest dziś Radek Sikorski?
Politykiem, który żywi urazę do PiS , więc orientuje się na PO. Mógł to zrobić w lepszym stylu.

Jacek Kurski jest posłem PiS















ANNA WOJCIECHOWSKA: Czy Radosław Sikorski to ta bomba, którą zapowiadaliście?
BOGDAN ZDROJEWSKI:
Bomba zgodnie z zapowiedzią Donalda Tuska będzie w sobotę.

Chodzi o wystąpienie Sikorskiego na waszej konwencji w Gnieźnie?
Chodzi o to, że Platforma cały czas prowadzi rozmowy z bardzo interesującymi kandydatami, którzy wykazują nie tylko zainteresowanie startem z listy PO, ale też chcą w inny sposób zaangażować się w naszą kampanię.

Na razie padały nazwiska Borusewicza, Marcinkiewicza. Czy ma pan na myśli jeszcze innych ludzi?
Tak, innych.

A dlaczego dla PO tak ważnym wydarzeniem jest przejście Sikorskiego?

Bo był reprezentantem rządu Kazimierza Marcinkiewicza i jednocześnie najlepiej ocenianym ministrem.

PiS może teraz bagatelizować ten transfer, dowodząc, że Sikorski nie był dobrym ministrem, skoro został odwołany.
W PiS obserwujemy charakterystyczną tendencję: dobrzy ministrowie są odwoływani, gorsi utrzymywani, a najgorsi pielęgnowani. To odpowiedź na te zarzuty.

I dlatego że Sikorski nie był najgorszy, to jest atrakcyjny dla PO?
Sikorski swoją wiedzą, kulturą świetnie pasuje do image'u, do którego zmierzamy. Od PiS wyraźnie odstawał. To nie przypadek, że każda wartościowa osoba w PiS ma kłopoty.

Kłopoty miał Paweł Zalewski, a jednak postawił na PiS.

Myślę, że Paweł Zalewski w ciągu najbliższych dwóch, trzech dni podejmie decyzję i będzie startował z list PO. Tu jest jego miejsce.

Bogdan Zdrojewski jest szefem klubu PO