"Rada Ministrów nie zajmowała się i nie będzie zajmować się tą sprawą" - mówi nam jednoznacznie rzeczniczka rządu Agnieszka Liszka. "Rząd nie podejmie inicjatywy tych środowisk, które przesłały na ręce szefa rządu projekt ustawy w tej sprawie" - precyzuje Liszka.

Reklama

Wypowiedź rzeczniczki to pierwsza od powstania rządu tak twarda i oficjalna deklaracja przedstawiciela ekipy premiera Tuska w sprawie uznania przez państwo związków homoseksualnych. To potwierdzenie konserwatywno-liberalnego, umiarkowanego w sprawach światopoglądowych przedwyborczego wizerunku PO. To wreszcie podjęcie propozycji posła PO Jarosława Gowina sprzed kilku tygodni, by rząd ogłosił, że "w sprawach światopoglądowych obecny kompromis jest dobry i warto chronić status quo".

Tej decyzji sprzyjają nastroje społeczne. Z kolejnych badań opinii społecznej wyraźnie bowiem wynika, że Polacy są w zdecydowanej większości konsekwentnie przeciwni radykalnym biegunom sporu ideologicznego. Z jednej strony - jak wynika chociażby z ostatnich badań OBOP dla DZIENNIKA - nie chcą matury z religii, nie chcą zakazu zabiegów in vitro. Ale nie dążą też do społecznej rewolucji w duchu lewicowym. Zaledwie 17 proc. Polaków popiera małżeństwa homoseksualne, a tylko 7 proc. chciałoby przyznać gejom i lesbijkom prawo do adopcji dzieci. To jeden z najniższych wskaźników akceptacji dla tych poglądów w całej Unii - wynika z ostatniego sondażu Komisji Europejskiej. Dla porównania średnio we Wspólnocie 44 proc. pytanych popiera legalizację związków osób tej samej płci, a 32 proc. - prawo do adopcji dzieci.

Dlatego decyzja rządu PO jest zgodna z nastrojami zdecydowanej większości Polaków. Zwłaszcza że towarzyszy jej spokojna, szanująca prawa mniejszości seksualnych argumentacja. Poseł PO Elżbieta Radziszewska wyjaśnia, że nie ma sensu tworzenie specjalnej ustawy, by pary homoseksualne mogły dziedziczyć po sobie w przypadku śmierci jednego z partnerów. - Już teraz nie ma w tej sprawie żadnych przeszkód, wystarczy sporządzić odpowiedni dokument. Nie ma potrzeby konstruowania mechanizmu podobnego do tego obowiązującego w małżeństwach: dziedziczenia w pierwszej linii pokrewieństwa, jak mąż po żonie - podkreśla.

Reklama

Podobnie sprawy widzi koalicyjny PSL. - Polska to wolny kraj - każdy może robić, co chce. Ale nie widzę żadnej potrzeby, aby prawnie sankcjonować związki ludzi tej samej płci, którzy chcą ze sobą żyć, mieszkać, pracować, odwiedzać bliską osobę w szpitalu - stawia sprawę jasno minister rolnictwa Marek Sawicki.

Rząd może w tej sprawie liczyć na poparcie opozycyjnego PiS. - W Polsce nie ma dyskryminacji homoseksualistów, nie ma więc powodu, aby zmieniać obowiązujące prawo - twierdzi posłanka Jolanta Szczypińska. - Cała ta inicjatywa to burza, którą niepotrzebnie wywołują środowiska liberalno-lewicowe - ocenia.

Ten polityczny i społeczny konsensus czeka jednak jeszcze kilka testów. I lewica i organizacje gejowsko-lesbijskie nie zamierzają bowiem rezygnować ze swoich postulatów. "Jeśli w ciągu 2 - 3 tygodni nie otrzymamy odpowiedzi lub otrzymamy odpowiedź odmowną, będziemy mieli dowód sądowy, że rząd opowiada się za dyskryminacją na tle preferencji seksualnych" - twardo zapowiada jeden z działaczy gejowskich Jacek Adler. I grozi rządowi złożeniem pozwów do trybunałów krajowych i europejskich o dyskryminację na tle orientacji seksualnej. Na wiosną ma zaś jego zdaniem ruszyć seria manifestacji, których kulminacją ma być wielka Parada Równości w Warszawie w czerwcu. W tym - niewykluczone - manifestacje przeciw konserwatyzmowi PO.

Reklama

Pod koniec stycznia podczas specjalnego spotkania w Krakowie środowiska mniejszości seksualnych zamierzają stworzyć wspólny front walki o małżeństwa homoseksualne. "To jest nasz najważniejszy postulat" - mówi prezes Kampanii przeciw Homofobii Robert Biedroń. Zapowiada, że będzie starał się zbudować koalicję posłów, którzy poprą legalizację związków homoseksualnych. Ale - podkreśla - na razie wśród postulatów nie ma prawa do adopcji dzieci.

Z tą koalicją może być jednak ciężko. Tylko LiD staje bowiem po stronie żądań gejów i lesbijek. "Będziemy popierać ustawę o legalizacji związków homoseksualnych, a nawet chcemy, aby nasi przedstawiciele wzięli udział w okrągłym stole organizacji gejowskich" - zapowiada lider SLD Wojciech Olejniczak. I dodaje: "Trzeba nadążać za zmianami".

Tylko jakimi?