"W ogóle nie zamierzam ani przyjmować, ani nie przyjmować przeprosin Palikota, bo nie jest to partner dla mnie" - mówił Lech Kaczyński. Zastępca szefa prezydenckiej kancelarii Robert Draba zapowiada proces sądowy. "Myślę, że w ciągu 2 - 3 dni pozew będzie gotowy" - stwierdził w TVN 24.

Reklama

Sprawa, która zaczęła się od prowokacyjnych pytań Palikota na temat rzekomego alkoholizmu prezydenta Lecha Kaczyńskiego, trwa już czwarty dzień. I wyrasta na poważny polityczny problem dla partii Donalda Tuska. Widać też wyraźną zmianę tonu polityków Platformy. Zażenowanie, a początkowo nawet rozbawienie, zmieniło się w zapowiedzi rozwiązania problemu skandalizujących wystąpień posła Palikota.

"Sprawa nie jest zamknięta. Ona dopiero zostanie zamknięta, i to tak definitywnie, żeby już do niej nie wracać" - mówił twardo w radiowej "Trójce" wicepremier Grzegorz Schetyna. A wiceszef klubu PO Grzegorz Dolniak z irytacją komentuje w rozmowie z DZIENNIKIEM: "Widać, że on nie ma nic do roboty. Trzeba mu dołożyć zajęć, by przestał robić takie rzeczy".

Palikotowi groziło pozbawienie go szefostwa w sejmowej komisji "Przyjazne państwo", ale po rozmowie z szefem klubu Platformy Obywatelskiej uratował głowę. Zbigniew Chlebowski powiedział PAP, że odbył z Palikotem "bardzo poważną rozmową".

"Pokazałem mu żółtą kartkę i to z obustronną świadomością, że kolejne takie zachowanie, będzie ukarane czerwoną kartką. Poseł Palikot przyjął to do wiadomości" - podkreślił.

Reklama

"Te jego nieakceptowane happeningi muszą się skończyć, w innym wypadku sam złożę wniosek o wyrzucenie go z klubu" - zapowiedział szef klubu PO.

We wtorek szef klubu PiS Przemysław Gosiewski skierował list do Chlebowskiego, w którym napisał, że Palikot nie powinien przewodniczyć pracom komisji "Przyjazne państwo". "Pozostawienie go na tym stanowisku oznacza, że władze klubu PO akceptują jego działania" - podkreślił Gosiewski.

Reklama

Na razie politycy PO osiągnęli jedno: wczoraj Palikot już nie wypowiadał się w mediach i nie odbierał telefonów od dziennikarzy. Tylko w swoim blogu umieścił kolejny wpis, wyraźnie próbując załagodzić sytuację. Powtórzył, że nie chciał wywoływać skandalu, a tylko postawił pytania. I dodał: "Nie chcę brnąć w bezsens tego skandalu”. Wreszcie zadeklarował: "Odkładam na bok podobne tematy, być może nadal będziemy o nich plotkowali w zaciszu sejmowych korytarzy. Chcę zająć się pracą mojej komisji”.

Ale o spokój będzie trudno. Prawo i Sprawiedliwość chce, by Palikot został jednoznacznie ukarany. Szef klubu PiS Przemysław Gosiewski napisał do szefa klubu PO Zbigniewa Chlebowskiego, by odebrać Palikotowi przewodnictwo komisji "Przyjazne Państwo”. Skierował też przeciw Palikotowi wniosek do sejmowej komisji etyki. Sprawę będzie też badać lubelska prokuratura. Jak poinformowała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Lublinie Beata Syk-Jankowska, rozpoczęło się postępowanie sprawdzające, czy nie doszło do znieważenia prezydenta.

To nie wszystko. Proszący o anonimowość członek władz klubu Platformy mówi DZIENNIKOWI: "Od dawna mamy podejrzenia, że niektóre wybryki Palikota są wymyślane przez firmę PR, z którą współpracuje".

I zapowiada, że partia sprawdza ten wątek. Jeśli okaże się, że wpis o prezydencie był efektem strategii PR-owskiej, Palikot może nawet zostać wyrzucony z klubu. "To oczywista akcja autopromocyjna i dziwię się, że Donald Tusk, Chlebowski, ale i PiS, nie zorientowali się jeszcze w tej grze Palikota" - mówi specjalista od marketingu politycznego Eryk Mistewicz. Jego zdaniem wpis Palikota miał przykryć publikację o sensacjach jego żony.

Palikot od początku swojej politycznej kariery korzystał z usług doradców od wizerunku. "Byłem przy rozmowie, w której chwalił się, że wynajmuje firmę PR, która doradzała mu, jak zwrócić na siebie uwagę" - opowiada Ireneusz Bryzek, do niedawna polityk PO w Lublinie. "Mówił też, że mottem jego działań jest: nieważne jak piszą, ważne, by nazwiska nie przekręcali" - dodaje.

Od kilku miesięcy Palikot współpracuje z agencją Look At. Jego osobistym doradcą od PR jest Jacek Prześluga. Prześluga zapewnia, że wpis o prezydencie był autorskim dziełem Palikota. Ale jednocześnie w tej samej rozmowie twierdzi, że w ostatnim czasie jedynym nieuzgodnionym z nim pomysłem posła Palikota było przyniesienie przez niego do studnia telewizyjnego znicza dla Romana Giertycha.