"Przylecę. Moje słowo warte jest milion dolarów" - zapewniał jeszcze niedawno Misztal. Gdyby się wtedy założył, byłby dużo biedniejszy.

Po wysłaniu za Misztalem międzynarodowego listu gończego były poseł kilka razy obiecywał, że przyleci z USA na przesłuchanie do krakowskiej prokuratury. Podawał parę terminów. Żadnego nie dotrzymał.

Reklama

Ale były poseł zaprzecza, że ukrywa się przed prokuraturą. Teraz obiecuje powrót w lutym. "Oczywiście, że wrócę. Nie ma innej możliwości" - zarzeka się w TVN24. Zaraz jednak dodaje, że przyleci do Polski, gdy tylko jego matka będzie czuła się dobrze. "Mam nadzieję, że choroba nie będzie postępowała. Ale nie jestem jasnowidzem" - mówi Misztal.

Zgodnie z ostatnimi zapowiedziami Piotr Misztal miał w rócić do kraju dziś. "Żeby zaoszczędzić pieniądze podatników, zmieniłem bilet tak, by wylądować w Krakowie, a nie w Warszawie, żeby nie było konieczne konwojowanie mnie do prokuratury" - zapewniał.

Reklama

Misztal jest w USA, bo opiekuje się chorą matką.