Wokół przesłuchania "kasjera lewicy" w Bratysławie wybuchła wielka burza. Prokuratorzy wiele razy potwierdzali, że Vogel składał zeznania w polskim konsulacie na Słowacji. Miał opowiadać m.in. o kulisach ułaskawienia go przez Aleksandra Kwaśniewskiego.

Reklama

Ale dziś rano - ku wielkiemu zaskoczeniu - minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski stwierdził, że "kasjer lewicy" "ostatecznie zeznań nie złożył".

Zgodził się zeznawać, ale tylko o ułaskawieniu

Zamieszanie próbuje wyjaśnić komunikat Ministerstwa Sprawiedliwości. Resort tłumaczy, że Peter Vogel odmówił składania wyjaśnień w sprawie rzekomych tajnych kont polityków lewicy i prania brudnych pieniędzy. Jest w niej podejrzanym.

Zgodził się zeznawać natomiast w zupełnie innym śledztwie - dotyczącym jego ułaskawienia przez Aleksandra Kwaśniewskiego. Vogel jako świadek ma pomóc śledczym wyjaśnić, czy gest ówczesnego prezydenta mógł mieć jakiś związek z rzekomymi powiązaniami szwajcarskiego bankiera z politykami lewicy.

Reklama

Minister sprawiedliwości pomieszał dwie różne rzeczy

Dziś rano w RMF szef resortu sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski stwierdził, że Vogel nie zeznawał w Bratysławie w żadnej sprawie.

Reklama

Konrad Piasecki: Panie ministrze, dlaczego Peter Vogel nie bał się przyjazdu do Polski?Zbigniew Ćwiąkalski: Chociażby dlatego, że w tej chwili nie ma granic. Szwajcaria także jest w Schengen, w związku z tym nie ma kontroli między Szwajcarią a Niemcami.

Ale granic nie było także rok temu, a wtedy Vogel bał się przyjechać do Polski. Składał zeznania przed konsulem w Bratysławie, bo bał się przyjechać do Polski składać je tutaj. Właśnie nie składał tych zeznań. Omijał cały czas polski wymiar sprawiedliwości.

Była taka informacja, że on przyjechał do Bratysławy, spotkał się z konsulem i złożył zeznania.
Z tego, co ja wiem, nie złożył ostatecznie tych zeznań.

To zagadka, bo do tej pory byliśmy przekonani, że złożył. Czyli w ogóle się nie kontaktował z wymiarem sprawiedliwości. A przyjeżdżał wcześniej do Polski?
Uzgadniał spotkania, ale się nie stawiał na nich. Miał być przesłuchany w charakterze świadka, nie w charakterze podejrzanego.

Nieoficjalnie prokuratorzy zajmujący się obiema sprawami sugerują, że Ćwiąkalski prawdopodobnie pomieszał dwa różne śledztwa. Ale podkreślają, że sprawa tajnych kont lewicy i okoliczności ułaskawienia Vogla są powiązane - są i wspólne wątki, i te same osoby.

Nie w Polsce, nie w Szwajcarii, a na Słowacji

Protokoły z przesłuchania Petera Vogla, zwanego przez media kasjerem lewicy, miały trafić do katowickiej prokuratury, która prowadzi śledztwo w sprawie tajnych kont polityków. "Mogę tylko potwierdzić, że takie przesłuchanie miało miejsce" - mówił tygodnikowi "Wprost" prokurator Leszek Goławski. Dziś potwierdził to w rozmowie z dziennikiem.pl.

Bankier miał zgłosić się do konsulatu na Słowacji około świąt wielkanocnych w 2007 roku. Według "Wprost", tłumaczył, że obawia się przyjechać do Polski. Zeznawał przed konsulem i prokuratorem. Katowicka prokuratura czekała na jego rewelacje.

Ćwiąkalski: Vogel się nie wywinie

Minister sprawiedliwości przypomniał w RMF, że Peter Vogel może jeszcze odsiedzieć wyrok za morderstwo sprzed lat. Bankier zabił staruszkę, gdy miał 17 lat. Prezydent Aleksander Kwaśniewski ułaskawił go w 1999 roku. "Odsiedział więc jedynie 7 lat. Jeśli teraz prokuratura udowodni mu nowe przestępstwo, w recydywie grozi mu 15 lat" - mówi minister sprawiedliwości. Chodzi o aferę z rzekomymi kontami polityków lewicy w Szwajcarii.

DZIENNIK napisał, że katowicka prokuratura, która prowadzi sprawę Petera Vogla, otrzymała od Szwajcarii dokumenty obciążające bankiera. Według tych dokumentów, Vogel miał zakładać konta dla znanych osób na figurantów, w tym członków rodzin.