O przełamaniu stereotypów świadczyć może uwaga prezydenta Peresa, że Polska bywa niesprawiedliwie oskarżana o antysemityzm. "Przybyłem z nowego Izraela do nowej Polski" - zapowiedział Peres. W tej nowej Polsce - jak mówił w bardzo osobistym przemówieniu w Senacie Peres - zachodzi zmiana w stosunku do Żydów i państwa Izrael. Zacieśnione zostały związki kulturalne i relacje ekonomiczne, a przywódcy Polski wystąpili przeciw antysemityzmowi szkodzącemu także imieniu Polski niepotrzebnie i niesprawiedliwie.

Reklama

O szczególnych więziach łączących Polaków i Żydów mówi dziś w wywiadzie dla DZIENNIKA prezydent Lech Kaczyński. Wspólne tysiąc lat historii zobowiązuje oba narody do współpracy. Także w kwestiach bezpieczeństwa. "Polska jest mocnym głosem broniącym prawa państwa Izrael i narodu żydowskiego do życia w bezpiecznych granicach" - zadeklarował prezydent. I złożył na naszych łamach ważną deklarację polityczną: "Polska jest i będzie jednym z najbliższych sojuszników Izraela.

p

Jędrzej Bielecki: Panie prezydencie, w trakcie wizyty prezydenta Szymona Peresa przyznał pan, że Polska jest jednym z najbliższych sojuszników Izraela. W jaki sposób może to się przełożyć na politykę Polski na Bliskim Wschodzie?
LECH KACZYŃSKI*: Polska jest aktywna na Bliskim Wschodzie. Mówił zresztą o tym pan prezydent Peres, podkreślając udział polskich żołnierzy w misjach pokojowych w tamtym regionie świata. Polska, co również podkreślił mój izraelski kolega, jest mocnym głosem w Unii Europejskiej i w całym świecie zachodnim, podkreślającym konieczność kontynuowania procesu pokojowego, ale równie mocno broniącym prawa państwa Izrael i narodu żydowskiego do życia w bezpiecznych granicach. Niedopuszczalne jest kwestionowanie prawa Izraela do własnej państwowości, a już szczególnie nieakceptowalne są deklaracje o zmieceniu Izraela z powierzchni ziemi. Nie ukrywajmy, że dziś na Zachodzie Europy, i to bynajmniej nie w środowiskach skrajnych, stosunek do Izraela bywa, najdelikatniej mówiąc, ambiwalentny. Polskie jasne stanowisko, które w tej kwestii jest podzielane, co warto podkreślić, przez wszystkie główne siły polityczne, wszystkie dotychczasowe rządy i wszystkich prezydentów, ma więc dla Izraela ważne znaczenie.

Reklama

Echa obchodów 65. rocznicy powstania w getcie w światowych mediach były bezprecedensowe. I wyjątkowo pozytywne dla Polski. Pana zaangażowanie w uroczystość było szczególne. Dlaczego właśnie teraz?
Tysiącletnia obecność narodu żydowskiego na ziemiach polskich spowodowała szczególne więzi między naszymi narodami. Można powiedzieć, że historia Żydów i Polaków splatała się ze sobą na różny sposób. Powstanie w getcie to jeden z najbardziej dramatycznych, ale jednocześnie podniosłych momentów tej wspólnej historii. Jest coś niesłychanie poruszającego w tym bohaterskim zrywie zbrojnym, jakim było powstanie w getcie. Myślę, że obowiązkiem każdego polskiego prezydenta byłoby jak najgodniejsze uhonorowanie tej tragedii, jaka rozegrała się w Warszawie. Ważne, że prezydent wolnej Polski i prezydent państwa Izrael mogli w imieniu obu naszych narodów oddać hołd bohaterom tamtych dni.

Po spotkaniu z Szymonem Perezem przyznał Pan, że w Polsce były przypadki zbrodni na Żydach, ale miały charakter kryminalny, indywidualny i nie były w żaden sposób autoryzowane przez państwo polskie w jakiejkolwiek jego formie. Czy pańskim zdaniem nadszedł czas, aby Polska stawiła czoła temu bolesnemu fragmentowi swojej historii? Może należałoby przeprowadzić w tej sprawie rzetelne badania historyczne tak, aby Polska miała odpowiedź na publikacje takie jak ta profesora Grossa?
Polska stawia rzetelnie czoła różnym aspektom swej przeszłości. Zawsze byłem zwolennikiem mówienia całej prawdy o historii, bo jest oczywiste, że nie ma na świecie narodów, których przeszłość ma same jasne strony. To dotyczy także nas, Polaków. Najważniejsze jest jednak, by w opisie historii zachować właściwe proporcje. Piętnując bez żadnych wahań przypadki zbrodni na Żydach czy przestępstw przeciwko nim dokonywanych polskimi rękami, należy zawsze widzieć je właśnie jako kryminalne przypadki. Niestety, te proporcje bywają często zamazywane, by nie powiedzieć odwracane. Jaskrawym tego przykładem jest oczywiście książka pana Grossa, innym używanie obraźliwych dla nas określeń "polskie obozy koncentracyjne". Wypaczaniu historii Polski trzeba się mocno przeciwstawiać i z uwagi na wizerunek naszego kraju w świecie, ale także przez wzgląd na morze cierpień, jakich doznali Polacy w czasie obu okupacji. Nie należy też zapominać, że Polska była jedynym krajem okupowanej Europy, w którym za przechowywanie Żydów groziła kara śmierci wymierzana bezwzględnie całym rodzinom. Decyzja o przechowywaniu Żydów w czasie okupacji była więc decyzją heroiczną. Za ten heroizm należny jest oczywiście największy szacunek.

Prezydent Peres powiedział w przemówieniu przed pomnikiem upamiętniającym powstania w getcie: "Wiem, że Polska weszła na nową drogę i jest nowa Polska". Czy po rozmowach z izraelskimi przywódcami odnosi pan wrażenie, że opinia o Polsce jako kraju antysemickim, do niedawna dość powszechna na Zachodzie i w Izraelu, należy już do przeszłości? Jeśli tak, to czemu przypisywać tak pozytywną zmianę wizerunku?
Sądzę, że taką pozytywną ewolucję należy przypisać wspomnianemu już przeze mnie konsensusowi głównych sił politycznych, które od wielu lat jednoznacznie potępiają antysemityzm, a z drugiej strony równie jednoznacznie popierają państwo Izrael.

Reklama

W przeszłości wiele negatywnych reakcji w środowiskach żydowskich wywoływały postrzegane jako antysemickie komentarze nadawane w Radiu Maryja. Czy pańskim zdaniem ewentualne powtórzenie się podobnych incydentów może zagrozić rysującemu się pojednaniu polsko-żydowskiemu? Czy polskie władze powinny bardziej stanowczo reagować, jeśli w przyszłości znów dojdzie do takich przypadków?
Polskie prawo jednoznacznie zakazuje szerzenia nienawiści rasowej i prawo to powinno być bezwzględnie przestrzegane. Polska jest jednak demokracją i obowiązuje w niej wolność słowa. Wszystko więc, co nie jest zabronione przez prawo, jest po prostu dozwolone, nawet jeśli budzi zasadniczy sprzeciw. Proszę pamiętać, że Polska w tej dziedzinie jest daleko bardziej restrykcyjna niż wiele krajów zachodnich. U nas przecież mamy szczególny przepis zakazujący tzw. kłamstwa oświęcimskiego.

Rząd premiera Donalda Tuska szykuje ustawę, która ma zrekompensować mienie zabrane po wojnie polskim obywatelom, w tym żydowskiego pochodzenia. Rozważane są różne opcje, w tym zwrot w wyjątkowych wypadkach całości nieruchomości lub rekompensat: 20 proc. wartości rynkowej majątku. Czy popiera pan takie rozwiązanie? Jeśli tak, w jaki sposób zamierza pan wytłumaczyć konieczność wypłaty Żydom takich rekompensat z sytuacji, gdy znaczna część społeczeństwa jest temu przeciwna?
Jak na razie nie znam szczegółów propozycji ustawy reprywatyzacyjnej, którą ma zaproponować rząd. To bardzo delikatna sprawa i liczę, że rząd zrobi wszystko, by miała ona jak najmniej kontrowersyjny charakter. Poruszamy się tu po szczególnym polu, na którym krzyżują się nie tylko relacje polsko-żydowskie czy polsko-niemieckie, ale przecież także i ogromnie wrażliwe kwestie związane z własnością należącą w przeszłości i teraz do polskich obywateli. Moją rolą jest, by ta ważna i nie z mojej winy, niestety, nierozwiązana dotąd kwestia została rozwiązana w sposób sprawiedliwy, nieszkodzący naszemu wizerunkowi w świecie, ale także niejątrzący sytuacji w kraju.

Bardzo niewiele rodzin żydowskich przetrwało Holocaust, niewielu jest ich spadkobierców. Środowiska żydowskie postulują w tej sytuacji, aby część rekompensat za utracone mienie, o które nikt się nie upomni, zasiliło specjalny Fundusz, który sfinansuje odnowę zabytków żydowskich pozostałych na ziemiach polskich. Czy pańskim zdaniem to dobre rozwiązanie?
Jeszcze raz podkreślam, na razie nie znamy szczegółów ustawy, więc trudno mi się na ten temat wypowiadać. W oczywisty jednak sposób pamiątkom materialnym żydowskiego dziedzictwa w Polsce należy się ochrona i szacunek. Robiłem w tych sprawach wiele jeszcze jako prezydent Warszawy.