Zdaniem Telewizji Polskiej, podczas przeszukania w domu Piotra Bączka agenci ABW potraktowali reporterów w sposób niedopuszczalny. Przeszukali ich i zabrali im kamerę.

Reklama

Dziennikarze chcieli nakręcić, jak agenci szukają dowodów obciążających Bączka - członka komisji weryfikacyjnej WSI. Funkcjonariusze podejrzewali, że trzyma on w domu ściśle tajne dokumenty.

Komorowski w "Salonie Politycznym Trójki" stwierdził, że dziennikarzy w ogóle nie powinno być na miejscu przeszukania.

"Dziennikarze chcieli być ponad prawem. Akurat ci konkretni, że tak powiem, z tego programu ("Misji Specjalnej") ściśle powiązanego z panem Antonim Macierewiczem - tłumaczył marszałek.

Reklama

Z kolei Zbigniew Wassermann powiedział w Radiu ZET, że jeśli funkcjonariusze ABW "nie życzyli sobie dziennikarzy, to powinni zabezpieczyć miejsce. Dodał jednak, że jeśli dziennikarze nie stosują się do zaleceń funkcjonariuszy, to ci muszą "pewne sytuacje wyegzekwować".

Według Wassermanna, agenci ABW, wyczuwając niezręczność sytuacji, poprosili o pomoc funkcjonariuszy policji, ale ci zachowali dystans i powiedzieli, że nie widzą podstaw do zastosowania siły wobec reporterów.

Wassermanna uważa, że to dowód na wojnę służb - "tych nowych, pod rządami PO, ze służbami, a raczej kierownictwem służb, z czasów rządów PiS".