"Jeżeli otrzymuje anonimy i pogróżki, jeżeli jest możliwość jakiejś fizycznej agresji, to wtedy ochrona może przysługiwać" - tak szef MSWiA tłumaczył swoją decyzję.

Najpierw nie chciał odpowiedzieć, czy pogróżki należy wiązać z życiem prywatnym czy służbowym Kaczyńskiego. Później jednak uchylił rąbka tajemnicy, bo potwierdził, że są związane z jego działalnością polityczną.

Reklama

Zaprzeczył jednocześnie, że ochrona ma związek z podobieństwem braci Kaczyńskich, a w związku z tym z ewentualną pomyłką zamachowców. "To nie ma związku" - powiedział Schetyna, gdy zapytano go o to, czy za byłym premierem będą chodzili funkcjonariusze Biura Ochorny Rządu aż do zakończenia prezydentury Lecha Kaczyńskiego.

"Czuje się zagrożony. Po analizie i rozmowach podjąłem taką decyzję, bo mam takie prawo" - skwitował Schetyna.