Specjalne modele komórek, według "Newsweeka", mieli latem 2007 tylko premier, szefowie tajnych służb i minister sprawiedliwości, Zbigniew Ziobro. Taki telefon miała też dostać prokurator Janicka, gdy nadzorowała śledztwa w sprawie afery korupcyjnej w resorcie rolnictwa.

Reklama

"Osobom prowadzącym śledztwa zakupione zostały zwykłe telefony na karty. Chodziło o to, że mieliśmy podejrzenie, poparte faktami, że prowadzący to najważniejsze wówczas śledztwo w kraju mogą być podsłuchiwani" - wyjaśnia dziennikowi.pl były minister sprawiedliwości, Zbigniew Ziobro.

"Trzeba było zachować najwyższe standardy bezpieczeństwa, bo nasze państwo kontroluje podsłuchy w bardzo ograniczonym zakresie" - tłumaczy.

Kto mógł podsłuchiwać prokuratorów? Z informacji dziennika.pl wynika, że śledczy podejrzewali m.in. pracowników prywatnych operatorów telefonii komórkowej. Osoby te doskonale potrafią zakładać podsłuchy na znane im numery telefoniczne. Prowadzący to śledztwo obawiali się także podsłuchów ze strony innej służby specjalnej - Centralnego Biura Śledczego, którym kierował wówczas znajomy Janusza Kaczmarka, Jarosław Marzec.

Reklama

"Prokuratorzy powinni mieć szyfrowane telefony, ale ich nie mieli i do tej pory nie mają " - zapewnia Ziobro. "Jako minister sprawiedliwości chciałem doprowadzić do tego, aby takie telefony prokuratorzy mieli, bo tajemnica śledztwa musi być w najwyższym stopniu chroniona. Ale przestałem być ministrem i prace nad tym projektem zostały zaniechane. Niestety, poziom zabezpieczenia organów państwa w naszym kraju jest na kompromitująco niskim poziomie" - tłumaczy dziennikowi.pl.

Zdaniem Ziobry, te wszystkie zarzuty dotyczące tajnego telefonu dla prokurator Janickiej "są śmieszne". "Śledztwo ma być tajne i trzeba zrobić wszystko, by tak było. Nawet ćwierćinteligent rozumie, co to znaczy tajność śledztwa i że trzeba zrobić wszystko, by ją zapewnić" - twierdzi.

Skąd więc te zarzuty? "Politycy Platformy, której spada poparcie, wymyślają bajki i opowiadają je dziennikarzom, a oni, niestety, to kupują" - twierdzi były minister sprawiedliwości.

"Podkreślam, nasze państwo ma bardzo ograniczoną możliwość kontroli ewentualnych nielegalnych podsłuchów. Rząd Jarosława Kaczyńskiego prowadził prace ustawowe nad tym, aby tę sytuację zmienić, ale prace zostały zaniechane" - dodaje Zbigniew Ziobro.