"Komisja do spraw służb specjalnych zwróciła się do szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego o informacje na temat zagubionych przez Antoniego Macierewicza dokumentów" - powiedział w "Sygnałach Dnia" Janusz Zemke z sejmowej speckomisji.

Reklama

"Prokuratura powinna wyjaśnić to jak najszybciej"

Minister obrony narodowej oskarża byłego szefa komisji weryfikacyjnej Wojskowych Służb Informacyjnych, że nie zwrócił 13 tajnych dokumentów. Na ich podstawie sprawdzano oficerów WSI i decydowano, czy nadają się do służby w kontrwywiadzie. "Prokuratura powinna wyjaśnić to jak najszybciej" - uważa były wiceminister obrony Janusz Zemke.

>>>PiS twierdzi, że Komorowski mógł popełnić przestępstwo

Ale Jarosław Kaczyński bagatelizuje tę sprawę. Jego zdaniem, zamieszanie wokół Antoniego Macierewicza ma odwrócić uwagę od kontaktów Bronisława Komorowskiego z oficerami WSI. "Marszałek Sejmu powinien wyjaśnić to przed sejmową komisją sprawiedliwości i praw człowieka" - mówi w Polskim Radiu prezes PiS.

Reklama

Bronisław Komorowski zeznał w prokuraturze, że od Aleksandra Lichockiego z WSI dostał ofertę zakupu tajnego aneksu do raportu z weryfikacji. Wiadomo też, że z marszałkiem Sejmu kontaktował się inny oficer WSI - Leszek Tobiasz.

>>>Przeczytaj, co zeznał Bronisław Komorowski

Reklama

Zdaniem Jarosława Kaczyńskiego, rząd Platformy - atakując Macierewicza - "zastępuje politykę propagandą". "Skoro marszałek znalazł się w trudnej sytuacji, PO musiała odwrócić uwagę mediów od tej sprawy" - mówi prezes PiS.

'Wielu wpływowych ludzi w Polsce broni WSI, które było w istocie filią rosyjskiego wywiadu GRU" - podsumował w "Sygnałach Dnia" Jarosław Kaczyński.

Macierewicz narażał życie żołnierzy?

Jednak, jak się okazuje, sprawa zaginionych dokumentów to niejedyny problem Antoniego Macierewicza. Prokuratura sprawdza, czy weryfikator WSI naraził życie i zdrowie żołnierzy w Afganistanie. Tak twierdzi kapitan Marek P., któremu Antoni Macierewicz cofnął pozytywną weryfikację za krytyczne raporty na temat pracy komisji - pisze "Gazeta Wyborcza".

Oskarżający Macierewicza oficer twierdzi, że do Afganistanu wysłano oficerów Służby Kontrwywiadu Wojskowego, którzy nie przeszli weryfikacji i którzy nie mieli odpowiedniego przeszkolenia. Dowódcami oddziału w Afganistanie zostali oficer z biura kadr SKW, który wcześniej pracował w łączności, oraz oficer Żandarmerii Wojskowej. Żaden z nich nigdy nie służył w warunkach bojowych - pisze gazeta i przytacza fragment raportu Marka P.:

"Powierzanie takich obowiązków osobie do tego nieprzygotowanej, w warunkach działań wojennych bezpośrednio naraża życie i zdrowie zarówno takiej osoby, jak jej podwładnych i ochranianego kontyngentu, gdyż decyzje i bezpośrednie działanie tej osoby mogą prowadzić do tragicznych w swoich skutkach efektów".

Prokuratura prowadzi w tej sprawie śledztwo i nie udziela żadnych dokładniejszych informacji.