Posłowie PiS używają wobec siebie coraz ostrzejszych słów. Wszystko zaczęło się od tego, że Jarosław Kaczyński zarzucił Ludwikowi Dornowi, iż ten płaci zbyt małe alimenty. Dorn oskarżył potem Kaczyńskiego, że ten szkodzi partii i zasugerował, że zarząd PiS jest "dworem eunuchów otaczającym sułtana Kaczyńskiego".

Reklama

Znany z ciętego języka poseł Joachim Brudziński odpłacił dzisiaj Dornowi na antenie RMF. "Jeśli by się trzymać tej baśniowej poetyki Ludwika Dorna rodem z <Baśni 1000 i jednej nocy>, to można by stwierdzić - jeśli miałbym odebrać te słowa o eunuchach do siebie - że pan Ludwik Dorn to taki wyleniały, a co gorsza zgorzkniały wezyr, któremu już pozostało tylko kiszenie czosnku czy ogórków" - stwierdził Brudziński.

>>>Kaczyński szkodzi PiS

To aluzja do tego, iż Ludwik Dorn lubi kisić różne specjały, takie jak marchew, czosnek, ogórki i grzyby. Poseł PiS nie ukrywa, że coraz ostrzejsze słowa Ludwika Dorna bolą nie tylko jego, ale też i innych członków partii. "Trudno, żeby nie bolały słowa polityka, którego ja osobiście zawsze szanowałem, ceniłem i który dla mnie - obok lidera mojej partii - od początku lat 90. był wręcz archetypem tego wszystkiego, co chciałbym w polityce widzieć" - oznajmił Brudziński.

Reklama

>>>Kaczyński: Nie przeproszę Dorna

Poseł przyznał też, że wcale nie chciałby, aby Ludwik Dorn został z z PiS wyrzucony lub sam odszedł, gdyż zawdzięcza mu to, że może spokojnie myśleć o najbliższych wyborach. "Bo ustawa o partiach politycznych, którą przygotował, porządkuje polską scenę polityczną i za to będę mu wdzięczny" - powiedział o Dornie Brudziński.

Polityk dodał: "Gdyby to ode mnie zależało, robiłbym wszystko, i zresztą w jakimś stopniu zależy, i namawiałbym Dorna, aby poszedł po rozum do głowy, bo polskiej polityce bardziej potrzebny jest jego intelekt niż zdolności kiszenia ogórków. Ale jeżeli zdecyduje się na to, żeby z partii wyjść i kisić ogórki, to jest jego wybór".