W piątek wieczorem wyglądało, że sprawa jest zakończona. Prezydent wysłał Monice Olejnik kwiaty i telefonicznie przeprosił ją za swoje zachowanie po środowym programie "Kropka nad i" w TVN 24. Przypomnijmy, że po nagraniu Lech Kaczyński niezadowolony, że dziennikarka nie broniła jego brata, wykrzyczał, że "wykończy ją", "że znalazła się na jego liście" i "pożałuje tego". Olejnik przeprosiny przyjęła i w rozmowie z DZIENNIKIEM uznała sprawę za zakończoną.

Reklama

W weekend jednak doszło do kolejnego starcia. "To, co zostało napisane o starciu prezydenta Lecha Kaczyńskiego z Moniką Olejnik, jest grubą przesadą" - twierdzi Piotr Kownacki. Te słowa niezwykle oburzyły dziennikarkę, która uważa, że skoro Kownacki nie był świadkiem całej sytuacji, nie może na ten temat się wypowiadać. Na antenie Radia Zet, w którym pracuje, wygłosiła oświadczenie. "Piotr Kownacki nie słyszał mojej rozmowy z Lechem Kaczyńskim i wypowiedzianych gróźb pod moim adresem. Cała sprawa skończyłaby się, gdyby minister Kownacki nie próbował bagatelizować tej historii" - powiedziała Olejnik. W rozmowie z DZIENNIKIEM powiedziała, że już w tej sprawie nie ma nic do dodania.

Wczoraj zabrał za to głos sam prezydent, który powiedział, że nie ma pretensji do swojego współpracownika, bo pewne sformułowania z ich rozmowy, o których mówiła Monika Olejnik, nie padły. Nie powiedział, które ma na myśli. Czy groźby o "wykończeniu" czy sugestie, że dziennikarka miała operacyjny pseudonim? Prasa pisała bowiem, że prezydent w czasie kłótni zwracał się do niej "Stokrotko, stokrotko". Co prezydent miał na myśli? "Nie wiem. Proszę spytać o to pana prezydenta" - mówi Monika Olejnik.

Lech Kaczyński wczoraj powiedział, że przeprosiny Monice Olejnik z jego strony należały się. "Uważam, że w naszej kulturze kobieta prawie zawsze ma rację, więc z tego powodu przeprosiłem. Na pewno zdarzało mi się w życiu być sympatyczniejszym wobec dam. Ze swojej strony sprawę uważam za zamkniętą. Mam nadzieję, że z pani redaktor również" - powiedział Lech Kaczyński.

Reklama

Sprawa nie jest jednak jeszcze zamknięta. Dziś bowiem zapadnie decyzja, co TVN zrobi ze skargą na prezydenta, która w piątek została wysłana do KRRiT. Stacja nie rozstrzygnęła, czy zmieni zdanie po przeprosinach prezydenta. "Nie czytałem jeszcze tej skargi. Prawdopodobnie dziś się z nią zapoznam" - mówi DZIENNIKOWI Witold Kołodziejski, przewodniczący KRRiT.