Co wyparowało z ustawy? To zapis zakazujący prowadzenia w szpitalach "innej działalności, która nie służy zaspokajaniu potrzeb pacjenta i realizacji jego praw, w szczególności reklamy lub akwizycji skierowanych do pacjenta". Jak podkreśla "Nasz Dziennik", parlamentarzyści opozycji nie mają złudzeń. Zarówno sam zapis, jak i sposób jego umieszczenia w ustawie to analogia do "lub czasopisma" z czasów "afery Rywina".

Reklama

Platforma tłumaczy, że ten "szczegół jej umknął". Ale eksperci mówią, że brak tego zapisu może prowadzić do "patologicznych" sytuacji. Za ekspertami obawy powtarza opozycja. "To oznacza, że na terenie szpitala będzie można otwierać, nie jak dotąd małe sklepiki, księgarnie czy kioski z prasą zwiększające komfort pobytu pacjenta, ale znaczną część sprywatyzowanej placówki przekształcić w hotel, restaurację, hurtownię czy klub rozrywkowy" - mówi w "Naszym Dzienniku" poseł Czesław Hoc z PiS.

W całej aferze chodzi o artykuł 7 obowiązującej ustawy o zakładach opieki zdrowotnej. Brzmi on:"zakład opieki zdrowotnej ani inne podmioty na terenie zakładu opieki zdrowotnej nie mogą prowadzić działalności uciążliwej dla pacjenta lub przebiegu leczenia albo innej działalności, która nie służy zaspokajaniu potrzeb pacjenta i realizacji jego praw, w szczególności reklamy lub akwizycji skierowanych do pacjenta oraz działalności polegającej na świadczeniu usług pogrzebowych".

W nowelizacji autorstwa PO jest on powtórzony, ale tylko częściowo. Brakuje jego drugiej części: "albo innej działalności, która nie służy zaspokajaniu potrzeb pacjenta i realizacji jego praw, w szczególności reklamy lub akwizycji skierowanych do pacjenta oraz działalności polegającej na świadczeniu usług pogrzebowych".

Reklama