Lech Kaczyński leci do Pragi, by rozmawiać z prezydentem Vaclavem Klausem. Czechy przewodzą bowiem obecnie pracom UE. Na początku gazowej wojny Praga zachowywała daleko idącą wstrzemięźliwość, twierdząc, że spór Rosji z Ukrainą jest "czysto komercyjny". Teraz jednak Czechy - po tym, jak do kilku państw Wspólnoty przestał docierać gaz - twierdzą, że Unia musi w tej sprawie przemówić ostro i jednym głosem.

Reklama

Co chce ugrać polski prezydent w Czechach? Zapewne przekonać Vaclava Klausa do ostrej reakcji na poczynania Moskwy oraz namówić Pragę, by z postulowanej przez Polskę wspólnej polityki energetycznej uczynić jeden z unijnych priorytetów.

Z kolei Donald Tusk wybiera się do Bratysławy na szczyt Grupy Wyszehradzkiej, która została zwołana właśnie z jego inicjatywy. Wraz z szefami rządów Słowacji, Czech i Węgier także będzie dyskutował o skutkach gazowej wojny Rosji z Ukrainą oraz o tym, jak wspomóc Słowację. Ten kraj ma najmniejsze zapasy gazu i jest całkowicie uzależniony od dostaw surowców energetycznych z Rosji.