"Nie uczyłem tych ludzi, jak bić pałką ani przesłuchiwać. Uczyłem, jak przestrzegać prawa. Uczyłem ich szacunku dla niego" - mówił profesor Marian Filar w TVN24.

Dodał, że ani w starej ustawie lustracyjnej, ani w nowej nie ma wzmianki o tym, że w oświadczeniu lustracyjnym trzeba napisać o wykładach w Wyższej Szkole Oficerskiej w Legionowie. Polityk wykładał tam w latach 1978-79. "Ja tam wykładałem na pół etatu, przyjeżdżałem na wykłady raz na tydzień. To trwało dwa semestry. I to zanim jeszcze szkoła została rozwiązana, a jej agendy weszły w skład Akademii MSW" - tłumaczył Filar.

To właśnie o tę milicyjną akademię chodzi IPN-owi. Współpraca z tą instytucją jest badana przez pion lustracyjny IPN. To dlatego, jeśli ktoś wykładał w akademii, należało to uwzględnić w oświadczeniu lustracyjnym. "Ale ja nie pracowałem w akademii ani sekundy. Pracowałem dla szkoły, po rozwiązaniu której z jej agend stworzono akademię" - tłumaczy Filar.

Życiorys profesora nie jest jedynym, którym ostatnio zainteresował się pion lustracyjbny IPN. O kłamstwo lustracyjne IPN podejrzewa też senatora PO Zbigniewa Pawłowicza. W katalogach IPN ujawniono, że Pawłowicz był zarejestrowany w 1977 r. jako tajny współpracownik Wojskowej Służby Wewnętrznej, czyli kontrwywiadu wojska PRL, ps. Pawlik.

Według katalogu, współpracę rozwiązano w grudniu 1977 r. z powodu "braku możliwości"; teczkę pracy TW zniszczono; zachowała się zaś teczka personalna TW. Sam Pawłowicz mówił, że jest tym zaskoczony i że zapisy dotyczą okresu, kiedy pracował jako lekarz w jednostce specjalnej w Egipcie pod flagą ONZ.







Reklama