ZUZANNA DĄBROWSKA: W sobotę, podczas kongresu PiS, prezes Kaczyński przeprosił polską inteligencję. Czy nie zabrzmiało to tak, jakby za pańskich wykształciuchów przepraszał?
LUDWIK DORN
: Proszę o to pytać pana Jarosława Kaczyńskiego. Sądzę jednak, że te słowa były skierowane do inteligencji etosowej, a pojęcie wykształciuchów przynajmniej tak, jak ja je sformułowałem, kierowane było pod adresem grupy będącej dokładnie antytezą etosowej inteligencji.

Reklama

Czy ta oferta skierowana w stronę inteligencji znajdzie w tej grupie uznanie?
Ja w tym przemówieniu żadnej oferty nie zauważyłem. To było tylko słowo "przepraszam", a "przepraszam" nie jest ofertą. Przepraszam było potrzebne i mam nadzieję, że zaowocuje, ale nie sądzę, by zostało uzupełnione realnymi propozycjami.

>>> Przeczytaj, kogo przeprasza Jarosław Kaczyński

Padł jednak konkret: zapomnijmy o tym, co było, o tamtej koalicji z Samoobroną i LPR.
Tamta koalicja jest i tak przeszłością, bo dwa jej podmioty przestały istnieć. Więc to było po prostu stwierdzenie faktu politycznego.

A o takim fakcie da się zapomnieć, jak proponuje prezes PiS?
Ja nie widzę powodu, żeby o tym zapominać. Ale - jak rozumiem słowa pana Kaczyńskiego - było to coś w rodzaju zapewnienia, że do takiej koalicji nie będzie powrotu.

Reklama

I to właśnie jest nowe otwarcie? PiS odzyska dzięki temu inteligencję?
Nie wiem. Może te słowa były potrzebne i poręczne politycznie - mogę się z tym zgodzić. Ale powtarzam: żadnej szczególnej oferty nie zauważyłem. Oferta musi przecież zawierać w sobie treść. Wiem o tym dobrze: kiedyś usiłowałem doprowadzić do tego, by PiS sformułowało np. ofertę pod adresem inteligencji technicznej. To nie zostało w podchwycone. A kiedy byłem członkiem komisji zdrowia, próbowałem kierować propozycje w stronę zawodów medycznych - np. zorganizowania specjalnego seminarium. To też zostało odrzucone. Oferta współdziałania musi dotyczyć wspólnego działania, konkretnych spraw. Jestem pewien, że przyszedł taki czas, kiedy można przyciągać do PiS nawet ludzi odległych politycznie i ideowo. Ale trzeba im pokazać konkretną płaszczyznę, cel i środki.

PiS umie to pokazać?
Moim zdaniem część inteligencji etosowej, a także warstw całkiem świeżo wykształconych, nie przyjdzie do PiS ze względu na sam ich szyld. Przyjdzie do konkretów. A ani w minionym roku, ani teraz ich nie sformułowano. Do czego więc ci ludzie mają przyjść?

Reklama

Może Jarosław Kaczyński przedstawi teraz taką propozycję?
Żadna jednostka sama nie jest w stanie takiej oferty sformułować. Ani Kaczyński, ani Dorn. To musi być wspólny wysiłek. Pod tym względem rok 2008 był zmarnowany. Nie powstał pakiet propozycji i nie wiem, czy stracony czas uda się nadrobić. Będzie niedługo test. W połowie roku, w czerwcu będą wybory. I to będzie wielki weryfikator tego, co teraz na kongresie powiedziano. Okaże się, czy te słowa wystarczą.

A może to pana zabrakło na kongresie, by przedstawić konkrety?
Nie chcę się wypowiadać o sobie.

A o swoich odczuciach i uczuciach, które panu towarzyszyły, kiedy śledził pan obrady kongresu PiS?
Uczucia? Są istotne w polityce, ale kiedy prowadzimy analizę polityczną, to róbmy to w sposób sztabowy. Uczucia i parasole zostawiamy w szatni.