Gdzie był wywiad? Dlaczego dziennikarz dotarł do porwanego, a agenci wywiadu tego nie potrafili zrobić? Nie potrafili, czy nie chcieli? Dlaczego wreszcie nie śledzono dziennikarza, o którym wiadomo było, że ma kontakty z porywaczami? - oto pytania, które stawia Jerzy Dziewulski. "Powszechnie wiadomo, że agenci pakistańskiego wywiadu są ubabrani we współprace z talibami" - mówi były antyterrorysta.

Reklama

>>>Politycy odpowiedzą za gehennę geologa?

Mumtaz Bangash opowiada polskim dziennikarzom o swojej wyprawie do kryjówki, w której był przetrzymywany Polak. "Polak jadł to samo co talibowie, a czasem nawet jadał lepiej niż oni. Nic nie jest przesądzone. Talibowie zostali poinformowani, że odzyskają swoich ludzi przed upływem północy w piątek. Po tym ogolili Piotrowi brodę i oddali mu jego własne spodnie i koszule, by je ubrał, ponieważ oczekiwali, że zostanie on przekazany rządowi w zamian za ich ludzi" - mówił Bangash.

>>>Apel do mediów: Nie pokazujcie morderstwa!

Jego relacja obfituje w szczegóły. Mówi, że porwanemu nie zakładano kajdanek, gdy przenoszono go z miejsca na miejsce. Porwany nigdy nie chciał do nikogo dzwonić, mimo że miał możliwość zatelefonowania do rodziny. "Telefon był mu udostępniony, ale on nie chciał do nikogo dzwonić" - powiedział informator.

Reklama

>>>"Polscy żołnierze powinni powiesić porywaczy"