"Tam, gdzie to możliwe - pomóżcie. Tam, gdzie niemożliwe - nie przeszkadzajcie!" - powiedział dziś do sejmowej opozycji premier Donald Tusk.

>>>Minister finansów zrugał Kaczyńskiego

Reklama

Dodał przy tym, że nie rozumie, dlaczego posłowie kłócą się przy okazji tak ważnej debaty. Chociaż, z drugiej strony, "wszędzie na świecie jest tak, że rząd mówi: oszczędzamy, a opozycja mówi: wydawajcie. I chwała Bogu, że opozycja jest opozycją, a rząd rządzi, bo wyobraźcie sobie, co by było, gdybyśmy się zamienili miejscami i zaczęli teraz wydawać pieniądze?" - mówił premier.

>>> Kamil Durczok o wystąpieniu Tuska

"Nie możemy ratować tych, którzy doprowadzili do kryzysu i na przykład przymuszali firmy do toksycznych kryzysów, a teraz mówią: dajcie nam pieniądze" - zapowiadał Tusk.

Reklama

Mówił też, że celem rządu będzie ochrona miejsc pracy. Ale żeby to zrobić, potrzeba 300 - 400 milionów złotych.

Premier zaapelował, żeby posunięć rządu nie interpretować w zły sposób - na przykład taki, że nie będzie żadnych inwestycji. Tusk zapowiedział, że rząd planuje wydatki , ale nie chce przy tej okazji pomóc spekulantom, którzy liczą na pieniądze z budżetu.

Reklama

"Rząd planuje duże inwestycje drogowe. Polska będzie największym placem budowy w Europie(...) Jest też przygotowany plan inwestycji energetycznych. To także inwestycje w energię odnawialną" - mówił Tusk. Zapowiedział też działania w sektorze bankowym i opracowanie planu pomocy dla osób, które nie poradzą sobie z kredytami hipotecznymi. Ludziom, którzy stracili w ostatnich tygodniach pracę w spłacie kredytów przez rok miałby pomóc Fundusz Pracy.

>>>Posłowie kłócą się o to, kto wywołał kryzys

"Rodzi się pytanie: Czy zwiększać deficyt, czy nie? Wytłumaczę wam, dlaczego to jest fałszywy dylemat (...) Bo obecnie nie ma możliwości pożyczenia dużych pieniędzy. Ameryka będzie emitować papiery dłużne na poziomie dwóch procent. I są na nie chętni, bo dominuje pogląd, że ten kraj mimo kłopotów nie upadnie" - mówił Tusk.

Dodał jednak, że na polskie papiery dłużne chętnych może nie być, nawet jeśli będą sprzedawane za 5,5 procent. Premier powiedział, że w tej chwili w Europie toczą się rozmowy między Paryżem -Londynem - Berlinem i Rzymem o emisji europejskich papierów dłużnych. Tylko takie papiery mogą konkurować z amerykańskimi i ściągnąć kapitał. Jeśli Polska znajdzie się poza strefą euro, nie zostanie wciągnięta do tego programu.

"Jeśli na własne życzenie odwrócimy się od strefy euro, to za dwa, trzy miesiące będziemy mieć problem z utrzymaniem deficytu, który teraz wielu z was chce powiększać" - ostrzegał Tusk. "Tu nie ma tak, że jest sześć dróg i każdy może sobie jakąś wybrać. Jest jedna i musimy nią iść. Dziś mocno musimy dobijać się do strefy euro. Proszę o to, abyśmy tutaj dali wyraźny znak, że Polska wokół tego projektu jest zjednoczona. Nie po to, aby zrealizować marzenie, że to jest 1 stycznia 2013, bo dzisiaj nikt nie wie, czy to się na sto procent uda, ale by solidarnie mówić, że idziemy w tę stronę."

>>>Dowiedz się, jak spekulanci chcą wypompować z Polski 50 miliardów dolarów!

O kredytach premier powiedział: "W listopadzie udzielono więcej kredytów, niż w październiku. W grudniu było gorzej, ale grudzień zawsze jest gorszy pod względem udzielania kredytów. Nie jest jednak tak, że teraz kredyty nie są udzielane, bo banki nie mają pieniędzy. To firmy nie chcą brać kredytów, bo nie wiedzą, czy sprzedadzą swój towar".

Na sam koniec zaapelował do posłów PiS o pomoc i współpracę, bo rząd w obecnej sytuacji "nie wytrzyma ciosu w plecy."

>>>PiS ignoruje kryzysowe wystąpienie rządu