"Wszyscy wokół szukają oszczędności budżetowych, które mają uratować nas przed skutkami kryzysu. W jedno jednak miejsce nasze władze nie chcą zajrzeć. Zapominają, że poważną grupą beneficjentów budżetu państwa są wspólnoty religijne z Kościołem katolickim na czele" - pisze dr Paweł Borecki w "Trybunie".

Reklama

>>>SLD do Kościoła: Podzielcie się pieniędzmi

Ile, jego zdaniem, budżet mógłby oszczędzić na wstrzymaniu pomocy dla Kościoła. Trudno wyliczyć, ale "w 2004 r. podczas konferencji w Senacie poświęconej zniesieniu Funduszu Kościelnego wicemarszałek Ryszard Jarzembowski mówił nawet o 5 miliardach złotych rocznie."

Zdaniem lewicowego publicysty oszczędności i dodatkowych dochodów budżetowych można szukać przeprowadzając następujące operacje:
Likwidacja Funduszu Kościelnego;
Wprowadzając składki ubezpieczeniowe płacone w całości przez duchownych;
Likwidacja tzw. ulgi kościelnej;
Ograniczenie zwolnień w podatku od nieruchomości oraz podatku od spadków i darowizn;
Likwidacja Komisji Majątkowej i postępowania regulacyjnego;
Rezygnacja z dotowania z budżetu państwa papieskich wydziałów teologicznych oraz Wyższej Szkoły Filozoficzno-Pedagogicznej Ignatianum w Krakowie;
Opodatkowanie biskupów analogicznie jak proboszczów i wikariuszy;
Rewizja statusu kapelanów katolickich w niektórych instytucjach państwowych.







Reklama

>>>Abp Głódź: SLD to oddech Lenina

Nie jest to pierwszy atak lewicy w tej kwestii. Pod koniec lipca SLD zaapelował, żeby Kościół na czas kryzysu wstrzymał się z sięgania po pieniądze do państwowej kasy. Jak? Na przykład szpitalni kapelani powinni zrezygnować ze swoich pensji. "Namawiamy Kościół, żeby nie wyrastał poziomem pod księżyc, ponad swoje owieczki" - mówi poseł Jerzy Wenderlich. Biskup Tadeusz Pieronek odpowiedział: "To głos wołający na pustyni. Niech SLD zacznie walkę z kryzysem od siebie".

"A z kim tu w ogóle dyskutować? Z oddechem Lenina?" - mówił w DZIENNIKU abp Sławoj Leszek Głódź.